sobota, 22 lutego 2014

dwanaście.

Obudziły mnie promienie słońca, które dostawały się do pokoju, mimo tego, że był grudzień. Otworzyłam oczy, gdzie ujrzałam uśmiechniętego Kubę. Dopiero teraz przypomniał mi się wczorajszy dzień, to, że byłam zmęczona i zasnęłam. Chłopak się uśmiechnął i mnie pocałował. Odwzajemniłam delikatny pocałunek. Sięgnęłam ręką po telefon, spojrzałam na wyświetlacz telefonu, miałam dziesięć nieodebranych połączeń od Kasi, dwa od Michała, i pięć nieodczytanych wiadomości również od Kasi, typu " gdzie jesteś, czemu nie odbierasz " ...
- Ciocia mnie zabije... - powiedziałam cicho.
Wybrałam numer do niej. Czekałam aż odbierze. 
- Amelia! Gdzie jesteś? - powiedziała głośno, na co ja odsunęłam trochę komórkę. 
- Spokojnie ciociu. Wszystko w porządku. 
- Nie spałam całą noc. Martwiłam się. Gdzie jesteś? 
- Uuu... K... U Oli. - szybko się poprawiłam, nie chciałam mówić jej prawdy, że zostałam na noc u Kuby. 
- Na pewno? Wracaj już do domu. - powiedziała. 
- Dobrze będę za kilka minut. - oznajmiłam, i rozłączyłam się.
Wstałam, szybko sięgnęłam po kurtkę i ubrałam ją, owinęłam szyję szalikiem. 
- Odprowadzę cię. Przebiorę się tylko. Okej? - uśmiechnął się do mnie. 
- Nie Kuba, nie. Powiedziałam cioci, że zostałam na noc u Oli, a jak mnie zobaczy z tobą, będzie źle. Dziękuję, i cześć. - ucałowałam jego policzek. 
- Ooo Amelia, aaa zobaczymy się potem, hm? - uniósł brew ku górze. 
- Na pewno, ale teraz muszę iść. - wyszłam z jego pokoju. 
Wsunęłam kozaki na nogi, po czym wyszłam z mieszkania. Chciałam być jak najszybciej w domu,  ale pomimo skręconej kostki, to nie było możliwe. Droga zajęła mi około dwudziestu minut. Weszłam do mieszkania. I zaczęło się przesłuchanie. 
- Ciociu, czuję się jak na policji, byłam tylko u Oli. 
- To dlaczego nie zadzwoniłaś? Amelka... Posłuchaj... Teraz mieszkasz ze mną, ja się o ciebie martwię. 
- Byłam zmęczona i zasnęłam u niej. Powinnam zadzwonić, tak wiem. Przepraszam. 
Ucałowałam jej policzek, to zawsze działała, na Kasię, tak samo jak i działało na mamę. Zdjęłam kozaki, oraz kurtkę, ominęłam Kasię. W salonie siedział Michał. 
- Cześć. - uśmiechnęłam się do niego. 
Wzięłam ubrania z torby, po czym weszłam do łazienki. Wzięłam krótki prysznic, wyszłam po chwili, po całym ciele spływały mi kropelki wody. Wytarłam ciało miękkim ręcznikiem. Ubrałam się. Delikatnie się umalowałam, a włosy spięłam w wysoki kok. Wyszłam z łazienki. Zrobiłam sobie lekkie śniadanie, które składało się z płatków i mleka. 
- Idziemy dziś do rodziców Michała... - powiedziała Kasia wchodząc do kuchni. 
- Ja, ja też się umówiłam. O której idziecie?
- Ale ja myślałam, ze pójdziesz z nami. - powiedziała.
Skończyłam śniadanie. Przecząco pokiwałam głową. 
- Nie, coś ty. Umówiłam się z Kubą. - posłałam jej delikatny uśmiech.
- No dobrze... - westchnęła cicho. 
Wyszłam z kuchni. Przechodząc obok stolika na którym położyłam telefon, usłyszałam znaną mi piosenkę. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, dzwonił Kuba. Uśmiechnęłam się, po czym nacisnęłam na zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha. 
- Cześć, to masz dziś czas? Spotkamy się? - zapytał. 
- Mam czas, mam. - uśmiechnęłam się. 
- O to fajnie. To będę u ciebie o... Szesnastej,okej? 
- Okej, okej. Aaa a gdzie idziemy? - zapytałam.
- Potem się dowiesz. Kończę już, kocham cię. 
- No dobrze, ja ciebie też. Pa. - rozłączyłam się. 
[...] Około godziny piętnastej trzydzieści przebrałam się. Poprawiłam makijaż, a włosy rozczesałam. Dokładnie o godzinie szesnastej zeszłam na dół zamykając mieszkanie. Zeszłam na dół po schodach. Podeszłam do Kuby od tyłu, zakryłam mu oczy. Popiwczak położył ręce na moich rękach. Odwrócił mnie przodem do siebie, objął mnie w tali, złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Odwzajemniłam ten gest. 
- To gdzie idziemy? - zapytałam przez pocałunek. 
- Zobaczysz. - puścił mi oczko. 
Złapał mnie za rękę, szliśmy wolnym krokiem przed siebie. 
- Kubaaaa... Proszę powiedz.
- Dowiesz się za chwilę. - szepnął mi na ucho. 
Wzruszyłam bezradnie ramionami, dotrzymując tempa chłopakowi. Po chwili byliśmy przed centrum handlowym. Weszliśmy do środka. Po chwili byliśmy na najwyższym    " piętrze " , gdzie znajdywało się kino. 
- Aaa... Kino tak? - uśmiechnęłam się do niego. 
- Kino, kino... To na co idziemy?
Spojrzałam na reklamy które znajdywały się dookoła nas. Kilka minut zajęło nam wybranie odpowiedniego filmu. Postawiliśmy na komedię. Kupiliśmy bilety, popcorn, i colę. Weszliśmy na salę, zajęliśmy swoje miejsca. Film się nawet nie zaczął a my nie mieliśmy już połowy zawartości papierowego kubka z popcornem. Film z początku wydawał się nudny, ale z każdą minutą robił się ciekawy. [...] Film trwał z dobre półtorej godziny. Wyszliśmy z budynku, szliśmy wolnym krokiem w kierunku mieszkania Kasi. Byliśmy na miejscu po około dwudziestu minutach. Weszłam do środka razem z Kubą. Zdjąłem kurtkę, i kozaki. Kuba zrobił to samo. Weszliśmy do salonu. 
- Napijesz się czegoś? - zapytałam patrząc na młodego libero z uśmiechem. 
Chłopak uśmiechnął się, po czym podszedł do mnie, i delikatnie mnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek, po czym oderwałam się od niego. 
- To napijesz się czegoś? 
- Nie, dzięki. 
Razem z Kubą usiadłam na kanapie. Rozmawialiśmy, oglądając jakieś filmy. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, była godzina osiemnasta. Kuba popatrzył na mnie, po czym mnie pocałował, pociągnął mnie za rękę, do siebie, tak abym usiadła na jego kolanach. Całował mnie delikatnie uśmiechając się przy tym. Poczułam jak wsuwa swoją rękę pod moją koszulkę.
- Kuuuuuba... - przedłużyłam chwytając go za rękę. 
- Przepraszam. - powiedział zmieszany patrząc mi w oczy. 
Ręką pogładziłam jego policzek, po czym delikatnie go pocałowałam. Jeszcze przez jakąś godzinę siedzieliśmy, rozmawialiśmy, śmialiśmy się, całowaliśmy się. Kuba musiał iść już do domu. Była godzina dziewiętnasta, wzięłam już krótki prysznic, i ubrałam się w jakieś luźne ubrania. Usiadłam na kanapie, biorąc laptop na kolana, siedziałam na facebook'u pisząc z Olą, i kilkoma innymi. Zasnęłam około godziny dwudziestej pierwszej. 

KONIEC!! Tego rozdziału oczywiście. Przepraszam, ze musieliście tak długo czekać, ale cały czas jakieś urodziny i nie ma czasu, do tego szkoła ;( . Nie wyszedł mi za dobrze ten rozdział, ale usiało się coś w końcu pojawić. Komentujesz = Motywujesz! <3 pozdrawiam ;**

sobota, 1 lutego 2014

jedenaście.

Przebudzałam się w nocy co chwilę. Skręcona kostka, która boli z dnia na dzień coraz bardziej, zamiast ustępować. Przewracałam się z boku na bok. Po głowie chodziła mi jeszcze moja wczorajsza rozmowa z ojcem. Jakim cudem poznałam go tak szybko, przypadkiem, że, powiedziałam mu tak szybko, że jestem jego córką? Sama sobie dziwię, że mu to powiedziałam. Z jednej strony się cieszyłam, że go poznałam, że mnie nie wyśmiał, a z drugiej byłam wściekła, ale na moją... Mamę, że nic mu nie powiedziała o moim istnieniu, że będzie ojcem. Ale to nie pora na to przecież... Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, była godzina ósma. Postanowiłam zostać dziś w domu, tylko pięć lekcji, nic ciekawego. Nie miałam w ogóle na to siły...Wstałam. Poszłam do łazienki, lekko stając na lewej nodze.
- Aua, aua, auaa... - mówiłam cicho, za każdym razem kiedy stanęłam na lewej nodze.
Weszłam do łazienki. Zrobiłam poranną toaletę, i ubrałam się. Delikatnie podkreśliłam swoje niebieskie oczy tuszem do rzęs, i eye linerem. Włosy spięłam w koński ogon. Wyszłam z łazienki, po czym skierowałam się od razu do kuchni, zrobiłam sobie płatki z mlekiem, które zjadłam w mgnieniu oka. W kuchni po chwili zjawiła się Kasia. Nie wiedziałam, że została w domu.
- Cześć. Nie idziesz dziś do pracy? - zapytałam. - Źle się czuję. Zostanę dziś w domu, dobrze?
- Mam kilka dni wolnego. Źle? A co ci jest? - zapytała patrząc na mnie. - Dobrze, dobrze.
- Ta kostka mnie strasznie boli. - westchnęłam cicho.  
Kasia lekko zmarszczyła nos. Wyszła z kuchni, i wróciła  po kilku minutach przebrana. Zjadła lekkie śniadanie.
- Pomożesz mi... - zaczęła. - Michał ma jutro urodziny, zrobimy coś dla niego, co? - uśmiechnęła się. 
- Pewnie, a co chcesz zrobić? 
- Nie wiem... Jakieś cicho na przykład...
- Ooo... - uśmiechnęłam się ukazując szereg śnieżno białych zębów. - Dobry pomysł.
Przygotowałyśmy potrzebne składniki na ciasto. Usłyszałam dzwonek do drzwi, Kasia poszła otworzyć. Usłyszałam kłótnie.
- Kasia kurde wpuść mnie na chwilę! - usłyszałam męski głos. 
- Nie. - odparła stanowczo. 
Wyszłam z kuchni, i skierowałam się ku drzwiom. Stał tam mój tata. Spuściłam wzrok, patrząc na ziemię. 
- Musimy porozmawiać. Amelia... Na chwilę. - powiedział patrząc na mnie. 
Podeszłam do nich. Spojrzałam na ciocię znacząco, po czym wyszłam, i zamknęłam drzwi. Uniosłam głowę do góry. 
- Ta nasza wczorajsza rozmowa... - zaczął. - To mówiłaś prawdę? - zapytał.
- Tak...Jaki miałabym w tym interes, żeby kłamać?
- No racja... Myślałem o tym wczoraj, jak mi to powiedziałaś. Powinniśmy zrobić jakieś badania. Chcę mieć pewność... Rozumiesz?
- No dobrze. - odparłam cicho. - Tak, rozumiem.
- Dam ci jeszcze znać, co z tymi badaniami. - powiedział. 
Spojrzał na mnie, po czym lekko się uśmiechnął. On wydawał się na prawdę bardzo fajny, przejął się tym. Nie wyśmiał mnie, tak jak ja myślałam.
- Coś jeszcze? - zapytałam. 
- Nie, już wszystko. Przepraszam. - powiedział. 
- Do widzenia. - odparłam krótko. 
Zbiegł po schodach, ja odprowadziłam go wzrokiem, i weszłam do mieszkania. 
- Jejuu...Amelia, co on chciał, hm? 
- Nie ważne... - odparłam obojętnie. 
Kasia drążyła dalej ten temat robiąc w międzyczasie ciasto dla Michała. Martwiła się, rzecz jasna, ale jakbym jej powiedziała, że chce zrobić te badania, nie zgodziłaby się. Kobieta się poddała. Nie mówiłam nic. Spojrzałam na zegarek, była godzina dwunasta. Usłyszałam znajomą mi piosnkę, weszłam do salonu, po czym wzięłam telefon do ręki. Dzwonił Kuba, nacisnęłam na zieloną słuchawkę, przyłożyłam komórkę do ucha. 
- Cześć. - odparłam.
- Cześć kochanie. Masz dziś czas? Chciałbym się spotkać. 
- Źle się czuję. Ale może na chwilę. 
- Yhm... To będę za jakąś godzinę. 
- Dobrze, czekam. Cześć. - rozłączyłam się. 
[...] Po czterdziestu minutach przebrałam się. I usiadłam na kanapie oglądając razem z Kasią powtórkę serialu. Po dwudziestu minutach wyszłam z mieszkania, i zeszłam na dół, gdzie czekał już Kuba, opierając się o budynek. Podeszłam do niego powoli. 
- Cześć. - uśmiechnął się, po czym złożył na moich ustach delikatny pocałunek. 
- Heej. - posłałam mu delikatny uśmiech, po czym odwzajemniłam pocałunek. 
- Przejdziemy się gdzieś? 
- Hmm... - westchnęłam cicho. - Marudzę wiem, ale strasznie mnie ta kostka boli, nic nie ustępuje. Ale jeśli nie za daleko, to możemy się przejść. - popatrzyłam na lewą nogę, po czym zmarszczyłam lekko nos. 
- Nie, nie daleko. Spokojnie. - uśmiechnął się. 
Chwycił moją rękę, ruszyliśmy wolnym krokiem przed siebie, w kierunku jego domu. 
- Ejj ja wiem gdzie ty idziesz. - powiedziałam z rozbawieniem. 
- To dobrze, że wiesz. - ucałował mój policzek. - To wejdziesz na chwilę? Powiem ci, ze Dominik się za tobą stęsknił. 
- Ooo Dominik... - powiedziałam z rozbawieniem. - Jak Dominik się stęsknił, to tak. - dodałam. 
- Eeee... Mam być zazdrosny? - zapytał patrząc mi w oczy. 
- Tak Kubusiu, tak. Dominik to fajny chłopak. Nie, nie raczej chłopiec... - puściłam mu oczko. 
Weszliśmy do jego domu, zdjęłam kozaki, i kurtkę, po czym weszliśmy do jego pokoju. Rozejrzałam się po niewielkim pomieszczeniu, na ścianie było przyklejonych kilka plakatów siatkarzy, i kilku piłkarzy. Usiadłam na krześle, i spojrzałam na młodego libero, z uśmiechem na twarzy. Do pokoju po chwili wpadł Dominik. 
- Amelia! - krzyknął, po czym podszedł do mnie, z uśmiechem. 
- Cześć Dominik. - uśmiechnęłam się do niego. 
- Dobra Dominik uciekaj stąd. - powiedział Kuba. 
- Ale... Ale czemu? - zapytał patrząc na Kubę, ze smutną miną. 
- No weź Kubuś, na chwilę. - posłałam mu buziaka. 
- Napijesz się czegoś? - zapytał. 
- Cola, może być. - uśmiechnęłam się do niego. 
- Przyjdę, i ma cię tu nie być. - powiedział patrząc na Dominika. 
Przez chwilę rozmawiałam z chłopcem, opowiadał, co stało się dzisiejszego dnia u nich w przedszkolu, i takie tam. Po chwili do pokoju przyszedł Kuba. Dominik od razu wyszedł. Położył szklanki na biurku, po czym chwycił mnie za rękę. Wstałam, i usiadłam obok niego na łóżku. 
- Powiedz mi... Pytał się ciebie m... Mój ojciec gdzie mieszkam? Był dzisiaj u mnie. 
- Tak powiedziałem. Jest twoim ojcem, chce mieć z tobą jakiś kontakt, nie sądzisz?
- No tak. Tylko zapytałam. - westchnęłam cicho patrząc na chłopaka.
Kuba uśmiechnął się do mnie po czym mnie pocałował, jeździł ręką po moich plecach. Odwzajemniałam pocałunki. Położyłam się obok młodego libero, głowę ułożyłam na jego kolanach. Rozmawialiśmy. Byłam zmęczona, przymrużyłam oczy, po chwili już spałam. 

SKOŃCZYŁAM! Taaadam. I jak podoba się choć trochę, jeśli tak, daj komentarz, nie podoba się, tez daj komentarz, i napisz co mam poprawić, w swoim pisaniu. Jakiś taki nudny ten rozdział. Myślę, że wszystko się jeszcze jakoś rozkręci. Następny rozdział, będzie raczej jutro. Potem będzie dłuższa przerwa, kończą mi się ferie, i w poniedziałek do szkoły ;( , wtedy nic nie będę pisać. Ale nadrobię, w piątek, sobotę, i niedzielę. 
Komentujesz = Motywujesz : )) pozdrawiam, buziaki ;**  
PS Trzymamy kciuki za Jastrzębski Węgiel, i gratulacje dla chłopaków z Resovii, trzy punkty lecą do Rzeszowa ;**