czwartek, 30 stycznia 2014

dziesięć.

W nocy budziłam się kilka razy - a to wszystko przez tą cholerną kostkę. Usłyszałam przeraźliwy dźwięk budzika, sprawdziłam, która godzina, była szósta pięćdziesiąt. Skacząc na prawej nodze, dostałam się do łazienki. Zrobiłam poranne czynności, i ubrałam się. Delikatnie się umalowałam, a włosy spięłam w luźnego warkocza, który lekko opadał na moje lewe ramię. Wyszłam z łazienki, lekko stając na lewej nodze. Sięgnęłam ręką po telefon, po czym wybrałam numer do Michała, nacisnęłam na zieloną słuchawkę, przyłożyłam komórkę do ucha, i czekałam aż odbierze.
- Halo?
- Cześć Michał. Powiedz, że cię nie obudziłam, i że jesteś w domu. 
- Cześć. Nie, nie obudziłaś. Właśnie zbieram się do pracy, a stało się coś?
- Nie. Mógłbyś podrzucić mnie do szkoły. Z tą nogą nie da rady... - westchnęłam cicho.
- Aa pewnie. Zjem coś tylko, i jestem. 
- Oo super. Dzięki, to czekam. - rozłączyłam się. 
Weszłam do kuchni, zrobiłam kanapkę. Zjadłam ją szybko, po czym napiłam się soku. Wyszłam z mieszkania, zabierając plecak, i komórkę. Zeszłam powoli na dół. Na Michała nie musiałam długo czekać. Wsiadłam do jego samochodu. Przywitałam się. Michał jechał w kierunku szkoły, po chwili byłam już przed budynkiem. Podziękowałam mu, po czym ucałowałam jego policzek na pożegnanie. Wyszłam z jego samochodu. Weszłam do budynku, zeszłam na dół, do szatni. Kurtkę, i kozaki wepchnęłam do małej szafki, po czym wsunęłam na nogi trampki. Udałam się pod klasę, gdzie siedziała już Ola. Usiadłam obok niej. 
- Cześć kaleko. - ucałowała mój policzek.- Jak się czujesz? - zapytała z rozbawieniem. 
- Dzięki. - zmarszczyłam lekko nos. - No co... Skręcona jest. - westchnęłam cicho.
[...] Dziś miałam tylko pięć lekcji. Wyszłam z Olą z klasy, po czym ujrzałam siedzącego na ziemi Kubę. Wstał, po czym podszedł do mnie, i przytulił.
- Cześć. I jak się czujesz? - ucałował delikatnie mój policzek.
- Heej. Boli, ale da się żyć. - puściłam mu oczko. 
Chłopak mnie przytulił. Wtuliłam się w niego, po czym spojrzałam na Olę, która uśmiechała się do mnie, i zabawnie poruszała brwiami. Z palców ułożyła serce, po czym się oddaliła od nas. 
- Mam nadzieję, że już kończysz. - powiedział. 
- Kończę, kończę. Idę tylko po swoje rzeczy. 
Zeszłam na dół do szatni, razem z Kubą. Szybko się przebrałam. Wyszliśmy z budynku. 
- Mam dziś trening, przeszłabyś się znowu? Czy z tą kostką, nie da rady?
- Powinnam ją chyba rozchodzić. Więc, czemu nie. 
Zadzwoniłam tylko do Kasi, powiedzieć jej, że nie ma się martwić, i że będę później. Kuba musiał iść jeszcze do domu, po swoją torbę. Około godziny piętnastej byliśmy pod domem Kuby. Poszłam razem z nim. Weszłam do środka za chłopakiem. Kuba wszedł do jednego z pokoi. Po chwili zjawił się obok mnie Dominik. 
- Ooo Amelia! Cześć. - uśmiechnął się do mnie. 
- Cześć, cześć. - uśmiechnęłam się do chłopca.
Zjawił się obok nas po chwili Kuba. 
- O której będziesz? - zapytała jego mama, spoglądając na nas. 
- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się. 
- Dzień dobry, dzień dobry. - uśmiechnęła się do mnie. - Ty jesteś z Kubą? Albo tylko koleżanka? - dodała ciekawa, patrząc na nas. 
- Tak mamo. To jest moja dziewczyna. Amelia. My już idziemy. Po treningu, odprowadzę Amelię, i przyjdę. Cześć. - powiedział. 
Wyszliśmy. 
- Do widzenia. - powiedziałam jeszcze patrząc na kobietę, po czym spojrzałam na chłopca. - Cześć. - dodałam. 
Po dwudziestu minutach byliśmy już na hali. Kuba wszedł do szatni, a ja poszłam na salę, gdzie rozgrzewał się już Kubiak, Łasko, i jeszcze jeden siatkarz. Nie wiedziałam który to. Cały trening z uwagą przyglądałam się ich grze. Żałowałam, że dopiero teraz spodobał mi się ten sport. Po treningu podeszłam do Kuby. 
- Ejj Kuba. A ten jak się nazywa? - zapytałam, jednym ruchem głowy wskazując na jednego ze starszych siatkarzy Jastrzębskiego. 
- Aa... Gierczyński Krzysiek. - uśmiechnął się. 
- Aaa... Ostatnio nie grał, więc nie wiem... - westchnęłam cicho.
- Idę się przebrać. - odparł z uśmiechem. 
Wyszedł z sali. 
- Krzysztof Gierczyński? - pomyślałam. - Jak... Jak mój... Ojciec. - podrapałam się po karku. Zbieg okoliczności? Dziwne. A może to on? Nie, na pewno nie. Ale zapytać można, czy znał moją mamę. Uzna mnie za totalną idiotkę... Westchnęłam cicho. Raz kozie śmierć. Podeszłam powolnym krokiem do siatkarza, myśląc co mu powiedzieć. 
- Dzień dobry. Krzysztof Gierczyński, tak? - uśmiechnęłam się. 
- Cześć, no tak. Ty jesteś... Dziewczyną Kuby? - uniósł brew ku górze. 
- Amelia Jankowska, mogę o coś zapytać? - zapytałam niepewnie. 
- Wal śmiało. - uśmiechnął się. 
- Zna... Znał pan Anię Jankowską? 
- Ania... Jankowska, jesteś jej córką? No tak znałem. Co u niej słychać? - uśmiechnął się. 
Otworzyłam szerzej oczy. - To on? Nie możliwe... - pomyślałam patrząc na niego, nic nie mówiąc. Nie wiedziałam nawet co. Jestem twoją córką? W życiu, nie teraz. 
- Taak... - powiedziałam cicho. - Zmarła kilka dni temu, była chora... - dodałam patrząc na niego. 
Czułam jak do moich oczu napłynęły łzy, które po chwili spłynęły po moich policzkach. Siatkarz spojrzał na mnie, po czym mnie przytulił. 
- Spokojnie. Nie płacz... - powiedział, patrząc na mnie. - Będzie dobrze. Mieszkasz teraz z ojcem, tak? - zapytał. 
- Nie znam ojca... - powiedziałam cicho. - Mieszkam u Kasi, prawdopodobnie, to pan ją zna... - dodałam, przecierając mokre policzki od łez. 
- Znam, znam. - powiedział. - Nie znasz ojca...? 
- Kurde nie wytrzymam no... - powiedziałam cicho. 
Powiedzieć mu? Boże, to jest takie trudne. Nie pomyślałam, ze spotkam go tak szybko... 
- Pan jest moim... Ojcem. Ciocia ostatnio powiedziała mi, że nazywa się Krzysztof Gierczyński, znał pan Anię Jankowską. Więcej chyba nie trzeba. 
- Jakim ojcem?! - zapytał oburzony patrząc na mnie. 
- Tak... Chciałam tylko poznać mojego ojca to wszystko. Przepraszam... - powiedziałam cicho.
Wyszłam z sali, cała zapłakana. 
- Ej! Ale zaczekaj! - podbiegł do mnie. - Ale... Ale... Jakim cudem...? - dodał. 
- Znał pan moją mamę? Jakieś siedemnaście lat temu się poznaliście? - zapytałam cicho, przecierając mokre policzki od łez. 
- No będzie siedemnaście lat. Ale to... Czemu nic mi nie powiedziała? 
- Nie wiem. Tak chyba było by lepiej... Musze iść. - powiedziałam cicho. 
Wyszłam z hali, przecierając policzki. Z szatni wyszedł właśnie Kuba, spojrzał na mnie, po czym spojrzał mi w oczy. 
- Eej... Amelka. Płakałaś? - zapytał. 
- Chodź, idziemy. 
Wyszliśmy z hali. Spojrzałam na młodego siatkarza, po czym bez słowa go przytuliłam. 
- Powiesz mi o co chodzi? - zapytał odgarniając grzywkę z moich oczu. 
- Ten... Krzysztof Gierczyński... - powiedziałam cicho. - To jest... Mój... Mój ojciec. - powiedziałam. 
- Co? Twój ojciec? 
- Mój ojciec. Nie znałam go, moja mama zmarła kilka dni temu, i zamieszkałam u jej przyjaciółki, to znaczy jest dla mnie jak ciocia. Ona mi powiedziała jak się nazywa. Więc, zapytałam się go, czy znał moją mamę, no i nie zaprzeczył. To jest on... - wytłumaczyłam patrząc mu w oczy. 
[...] W domu byłam około godziny osiemnastej. 
- Amelia... Ty płakałaś? - zapytała Kasia patrząc na mnie. - Co się stało? 
- Ja... Wiesz, ze mój... Ojciec? On gra w tej samej drużynie co Kuba... - powiedziałam. 
- Amelia co ty mówisz...? 
- No prawdę... 
Wytłumaczyłam jej wszystko, co mu powiedziałam, jak zareagował na tą wiadomość. Byłam zmęczona już dzisiejszym dniem. oczy same mi się zamykały. Zasnęłam przed dziewiętnastą... 

Skończyłam. taaaadaaam. ;* . Chcieliście, to macie trochę dłuższy.  Wiem, ze te spotkanie Amelia z Krzyśkiem, to szybko... Ale co przedłużać. Musi się coś dziać. Iii kolejny szantażyk, 8 komentarzy pod tym rozdziałem, i jedziemy z następnym ;) komentujesz = motywujesz. Pozdrawiam ;*

środa, 29 stycznia 2014

dziewięć.

Obudził mnie rano nieprzyjemny dźwięk budzika. Niechętnie podniosłam się z łóżka. Zjadłam lekki śniadanie po czym weszłam do łazienki. Zrobiłam poranne czynności, i ubrałam się. Spojrzałam na zegarek, była godzina siódma czterdzieści. Wyszłam z mieszkania. Po mojej głowie cały czas chodziła moja wczorajsza rozmowa z ciocią. Na temat mojego ojca. Cieszyłam się przynajmniej z tego, że poznałam jego imię i nazwisko, to już jakiś sukces. Chciałam go poznać jak najszybciej. Nie sądziłam jednak, że stanie się to tak szybko... W szkole byłam za pięć ósma. Przebrałam się, po czym poszłam do szatni. Dziś zaczynałam od WF. Nie lubiłam zaczynać od tego przedmiotu, ale nic nie zrobisz. Przywitałam się z Olą, po czym się przebrałam. O ósmej weszłyśmy na salę, gdzie czekał na nas nasz wuefista, z MIKASĄ w ręce. Zaczęłyśmy od krótkiej rozgrzewki. Podzieliłyśmy się na dwie drużyny, ja oczywiście z Olą. Nie mogło być inaczej. Grałyśmy. Podskoczyłam, chciałam zaatakować. Udało mi się. W końcu. Poczułam jak coś strzeliło mi w kostce. Upadłam na ziemię, po czym chwyciłam się za kostkę. 
- Aua... - jęknęłam trzymając kostkę. - Boli, boli, boli... - powiedziałam szybko.
Nauczyciel od razu podbiegł do mnie, po czym kucnął. Chwycił tylko moją kostkę. 
- Aua! Boli! - krzyknęłam, zaciskając pięści. 
- Skręcona kostka. Na pewno. Do higienistki. Ola idź z Amelią. - powiedział.
Ola pomogła mi wstać. Pokuśtykałam do gabinetu. Weszłyśmy do małego pomieszczenia. Kobieta około czterdziestki, pielęgniarka spojrzała na mnie. 
- Ooo Amelia co się stało? - zapytała. - Usiądź tutaj. - wskazała na krzesło. 
- Źle stanęłam. Coś mi w kostce strzeliło... - westchnęłam cicho patrząc na nogę. 
Kobieta wyciągnęła maść, i bandaż. Sprawdziła moją kostkę, oczywiście nie odbyło się bez " aua, ale boli, nie tak mocno " . Posmarowała mi kostkę maścią, poczekała chwilę, po czym owinęła m kostkę bandażem. 
- Ale śmierdzi... - powiedziałam, marszcząc lekko nos. 
- Racja. Idź z tym dziś do lekarza, dobrze? Albo... Do szpitala, czy jeszcze czegoś sobie z tą kostką nie zrobiłaś. - powiedziała.
- Dobrze, dobrze. Do widzenia.
[...] Po godzinie trzynastej kończyłam lekcję. Modliłam się tylko, żeby jak najszybciej dokuśtykać do domu. Kilka kroków od szkoły usłyszałam swoje imię, rozejrzałam się tylko, gdzie ujrzałam francuskiego przyjmującego Jastrzębskiego. Uśmiechnęłam się do niego. 
- Podwiozę cię, idziesz? - uśmiechnął się.
Podrapałam się po karku, po czym powoli podeszłam do jego samochodu, usiadłam na miejscu pasażera.
- Cześć. Dzięki. - uśmiechnęłam się do niego.
- Co ci się stało? Widziałem, utykałaś jakoś.
- Aa to przez wf, skręcona kostka. - zmarszczyłam lekko nos. - W siatkówkę grałyśmy. - dodałam.
- Ooo, no popatrz. - zaśmiał się. 
Mówiłam siatkarzowi jak ma jechać. Po chwili byliśmy już na miejscu. 
- Dobra, dziękuję. Cześć. Trzymaj się. - uśmiechnęłam się. 
Nico ucałował mój policzek. Wyszłam z samochodu. Powoli weszłam do mieszkania. 
- Kasia do szpitala musimy. - powiedziałam w drzwiach. 
- Co?! - krzyknęła, stanęła przede mną. - Jakiego szpitala? Co jest?
- Bodajże to skręciłam kostkę, ale nie wiem, czy czegoś więcej sobie nie zrobiłam. - wyjaśniłam.
[...] Michał postanowił zawieść mnie do szpitala. Po dwóch godzinach byłyśmy w szpitalu. Zrobili mi szczegółowe badania. Kostka była tylko skręcona. Po badaniach, pojechałam razem z Michałem do domu. Weszliśmy do mieszkania. 
- I co? - zapytała mi Kasia, klikając coś na klawiaturze. 
- Skręcona. - westchnęłam cicho, pokładając maść na stoliku. 
[...] Po godzinie dwudziestej, wzięłam krótki prysznic. Ubrałam piżamę, po czym położyłam się na kanapie, pisząc jeszcze przez chwilę z Kubą. Zasnęłam z telefonem w ręce.

Skończyłam. Tym razem... Taki mały szantaż, 7 komentarzy pod tym rozdziałem, i następny rozdział. Go, go Jastrzębie !! ;33 . Pozdrawiam ;***
Komentujesz = Motywujesz ! 

wtorek, 28 stycznia 2014

osiem.

Poniedziałek. Znowu kolejny nudny tydzień. Nuda... Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, była godzina siódma dziesięć. Miałam godzinę, aby się wyrobić do szkoły. Zwlekłam się niechętnie z kanapy, biorąc ubrania. Weszłam do łazienki. Zrobiłam szybko poranną toaletę, po czym ubrałam się. Delikatnie się umalowałam, a włosy rozczesałam. Wyszłam szybko z łazienki. Spojrzałam na zegarek. Siódma trzydzieści. Zrobiłam lekkie śniadanie. Wsunęłam na nogi kozaki, po czym ubrałam kurtkę. Zapięłam ją pod samą szyję. Wybiegłam z mieszkania, wpadając na sąsiadkę Kasi.
- Przepraszam. - powiedziałam szybko, po czym zbiegłam na dół po schodach.
Szybkim krokiem szłam do szkoły, nie pamiętam kiedy ostatni raz się tak śpieszyłam. I to do szkoły. Semestr się kończył, a ja musiałam poprawić niektóre oceny. Tak bym się nie śpieszyła w ogóle... Miałam już dziesięć minut spóźnienia. Wbiegłam do szkoły, po czym szybko zdjęłam kurtkę, i kozaki. Na nogi wsunęłam trampki. Wbiegłam na samą górę co dwa schody.
- WF z rana... Super. - pomyślałam.
Odetchnęłam ciężko, po czym zapukałam i weszłam do klasy.
- Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie. - powiedziałam, siadając obok Oli.
- No to nasza pani spóźnialska, podejdzie do tablicy, będziesz poprawiać. - powiedział nauczyciel.
- Co? Teraz? Mogę po lekcji? - zapytałam patrząc na niego.
Przez chwilę patrzył na mnie po czym kiwnął głową. Prowadził dalej lekcję. Na koniec lekcji, reszta wyszła, ja zostałam, Ola i nauczyciel. Zdałam wszystko w kilka minut. [...] Dziś w szkole spędziłam gdzieś siedem z godzin. Przebrałyśmy się, po czym wyszłyśmy ze szkoły, na Olę czekał właśnie Bartek. Przywitał się z nami. 
- Porywam ci Olę. - puścił mi oczko. 
- Ja tam tęsknić nie będę. - powiedziałam ze śmiechem patrząc na Olę. 
- No weź... - powiedziała cicho. 
Posłałam jej buziaka, po czym oddaliłam się od nich. Przechodząc koło przedszkola, usłyszałam swoje imię. Zatrzymałam się po czym spojrzałam na Kubę. Uśmiechnęłam się po czym podeszłam do niego. 
- Nie za stary jesteś jak na przedszkole, co? - zaśmiałam się patrząc na niego. 
- No niestety tak. - ucałował mój policzek. - Przyszedłem po brata.
- Ooo... - uśmiechnęłam się do niego. - No to chodź. 
Chwyciłam go za rękę, po czym weszliśmy do budynku. Czekaliśmy chwilę na chłopca, który po chwili zjawił się koło nas. Uśmiechnęłam się do niego, od razu zauważyłam podobieństwo między nim a Kubą, mimo tego, że była między nimi duża różnica wieku, byli dość do siebie podobni, blond włosy, ten uroczy uśmiech, który już mi się spodobał jak poznałam Kubę... 
- Cześć. - powiedziałam uśmiechając się do chłopca.
- Cześć, jak się nazywasz? Ja jestem Dominik. - odparł z uśmiechem. 
Wyszliśmy z budynku. Chłopiec od razu złapał mnie za rękę, i Kubę.
- Amelia. - odparłam krótko.
Szłam przed siebie. Trzymałam chłopca za rękę. Odpowiadałam cały czas na jego pytania. 
- A ty jesteś dziewczyną Kuby? - zapytał patrząc raz na mnie a raz na młodego siatkarza. 
Spojrzałam na niego z rozbawieniem, po czym przecząco pokręciłam głową. Cicho odpowiedziałam - nie, nie jestem. Po chwili byliśmy już pod ich domem.
- Dominiiik... - przedłużył Kuba. - Idź już na górę. - dodał.
Chłopiec pomachał mi po czym wbiegł na górę. Odprowadziłam go wzrokiem po czym spojrzałam na Popiwczaka, z uśmiechem. 
- Masz uuuroczego brata... 
- Aż za bardzo. Przepraszam cię za niego, a szczególnie za to ostatnie pytanie... - westchnął cicho.
- Spokojnie, spokojnie.
- To może się dziś przejdziemy, hm? - uśmiechnął się do mnie.
- Dziś możemy. - uśmiechnęłam się. 
Kuba chwycił moją rękę, po czym ścisnął ją trochę mocniej. Szliśmy wolnym krokiem przed siebie. Chłopak poprowadził mnie aż do parku. Usiedliśmy na ławkę. Kuba spojrzał na mnie, po czym kciukiem pogładził mój policzek. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie, złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Przez całe ciało przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Młody libero popatrzył na mnie, trzymając moją rękę, odetchnął, po czym cicho zapytał - Zostaniesz moją dziewczyną? Wiem, że znamy się kilka dni. Ale spodobałaś mi się. Bardzo. 
Uniosłam brwi ku górze patrząc na niego z delikatnym uśmiechem. Bez słowa przytuliłam Popiwczaka, po czym szepnęłam mu do ucha - taak... 
Chłopak uśmiechnął się tuląc mnie do siebie. Siedzieliśmy jeszcze tak przez kilka minut. Szliśmy w stronę mieszkania Kasi. Pod mieszkaniem pożegnałam się z Kubą, dając mu buziaka w policzek. Weszłam na górę, do mieszkania. [...] Wieczór spędziłam na przeglądaniu różnych stronek, pisząc z Olą na facebook'u. Wylogowałam się, po czym spojrzałam na ciocię. 
- Ciociu... Powiesz mi w końcu coś o moim ojcu? Mama coś ci mówiła na pewno. Powiedz, proszę. - odparłam patrząc na nią. 
- Amelkaaa... - przedłużyła. - Dobrze. - poddała się. - Znam go. Ja go przedstawiłam Ani.
- Co? Znasz go? Jak się nazywa? Gdzie mieszka? Masz z nim jakiś kontakt? - zapytałam jednym tchem patrząc na nią z nadzieją, że coś mi powie. 
- Ale po co ci to jest potrzebne...? - zapytała. 
- Chcę go poznać. To proste. Już ci mówiłam. Powiedz. Proszę. 
- Nie wiem gdzie mieszka, kontaktu z nim też nie mam. Żadnego. Aa nazywa się... - zatrzymała się patrząc na mnie. - Krzysztof. - dodała. 
- Krzysztof... ? I co dalej. 
- Gier... Yhm... - przedłużała. 
- Ciociu powiedz! 
- Gierczyński. Krzysztof Gierczyński. - powiedziała w końcu. 
- Nareszcie, dziękuję. 
[...] Siedziałam tak z Kasią do dwudziestej pierwszej. Wzięłam krótki prysznic, ubrałam luźne ubrania, po czym położyłam się na kanapie, przykryłam się kocem. Leżałam tak dość długo, powtarzając sobie kilka razy imię i nazwisko mojego ojca. Usłyszałam po chwili dźwięk przychodzącej wiadomości, sięgnęłam ręką po telefon, po czym odczytałam wiadomość z uśmiechem " Śpij dobrze ;* " szybko odpisałam " Ty też ;** " . Odłożyłam telefon na stoliku, zasnęłam po piętnastu minutach... 

Nie wyszło dobrze, jakoś weny nie mam... Przepraszam, przy następnych powinno być już trochę lepiej... :P . Aa jak podoba wam się nasz grupa, hmm? Pozdrawiam ;* 

niedziela, 26 stycznia 2014

siedem.

Nie mogłam już spać, to przez to, że usnęłam wczoraj już o dwudziestej. Przewracałam się nerwowo z boku na bok. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, była godzina ósma. Leżałam jeszcze przez chwilę, zaczęłam myśleć o mojej ostatniej rozmowie z ciocią, ona coś na pewno wiedziała, dlatego nie chciała ciągnąć tej rozmowy dalej. Ale ja się nie poddam. Dowiem się. Wstałam, biorąc ubrania do ręki. Weszłam do łazienki. Wzięłam krótki prysznic. Dokładnie wytarłam swoje ciało miękkim ręcznikiem. Ubrałam się szybko, po czym zrobiłam makijaż, a włosy spięłam w wysokiego koka. Wyszłam z łazienki, po czym skierowałam się od razu do kuchni. Zrobiłam sobie płatki z mlekiem, zjadłam je w kilka minut. Przez trzy godziny oglądałam telewizję, co robiło się już nudne, jedno a to samo, od trzech godzin... Wzięłam laptopa na kolana, po czym zalogowałam się na facebook'a, zaczęłam pisać z kilkoma znajomymi. Usłyszałam znaną mi już bardzo dobrze piosnkę, sięgnęłam po telefon, po czym nacisnęłam na zieloną słuchawkę. 
- Cześć. 
- Heej Kubusiu. - oznajmiłam z rozbawieniem. 
- Dzwonił do mnie Bartek, idą z Olą na lodowisko. Chciałabyś pójść? 
- Lodowisko... Lodowisko... Pewnie, ze tak. Nie umie jeździć, ale trudno... - uśmiechnęłam się. 
- Nie ma problemu, nauczę cię. O czternastej będę u ciebie. 
- O czternastej? Dobrze, cześć. - rozłączyłam się. 
Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, była już trzynasta piętnaście. Wylogowałam się z każdej stronki, po czym wyłączyłam laptopa. Przebrałam się. Kasi nie było postanowiłam, więc napisać jej na kartce, że wychodzę. Wzięłam kartkę, oraz długopis. 
" Wychodzę. Nie wiem o której będę. Kocham. Amelia ;* " . 
Czternasta. Wyszłam z mieszkania, zamykając go na klucz. Zbiegłam po schodkach na dół. Kuba już czekał. Podszedł do mnie, ucałował delikatnie mój policzek, w geście przywitania, a ja jak zwykle zalałam się rumieńcem. Znowu... Kuba się zaśmiał, po czym chwycił moją rękę. Splotłam nasze palce w jednym uścisku.
- Jesteś tego pewien, że chcesz mnie nauczyć jeździć na tych łyżwach? Strasznie marudzę, więc uważaj. - puściłam mu oczko, jednocześnie się uśmiechając.
- Marudzisz... Powinienem jakoś wytrzymać. - powiedział z rozbawieniem. - Będzie fajnie zobaczysz. Będziesz cała, i... Zdrowa. - uśmiechnął.
Po chwili byliśmy już na miejscu. Weszliśmy do środka, odetchnęłam cicho zdejmując czapkę, odpięłam kurtkę. Szybko wzięliśmy łyżwy. Usiadłam na ławce, chwilę męczyłam się z ich zapięciem.
- Nie ma tyle siły, no... - powiedziałam cicho.
Kuba się zaśmiał po czym podszedł do mnie. Przecząco pokiwał głową, z rozbawieniem. Chwilkę zajęło zapięcie łyżew.
- Dziękuję.
Chłopak odwrócił się bokiem, nadstawiając policzek.
- Za co? Co przeskrobałeś? - zaśmiałam się.
Ucałowałam delikatnie jego policzek, właśnie wtedy też zjawiła się Ola, z Bartkiem. Zaklaskała w dłonie podchodząc do nas. Ucałowała mój policzek, na przywitanie, po czym szepnęła mi na ucho - Uuu zakochańce jedne. Trzymam kciuki.
- Ola...? - odparłam cicho, patrząc na rozśmieszoną przyjaciółkę.
Poszłam już razem z Kubą. Spojrzałam tylko na lodowisko, na ludzi. Odetchnęłam ciężko. Łyżwy? Taka filozofia... To praktycznie to samo co rolki, a jednak trochę się bałam...
- Nie bój się. - szepnął mi na ucho młody siatkarz, stojąc za mną.
Wszedł pierwszy, po czym wyciągnął rękę w moją stronę. Złapałam go za rękę delikatnie się uśmiechając, weszłam na lód. Szybko chwyciłam się barierki, po czym spojrzałam na rozśmieszonego chłopaka.
- Nie śmiej się... - odparłam z rozbawieniem.
- Nie śmieję się. - powiedział powstrzymując śmiech.
Chłopak uspokoił się po chwili. Spojrzał na mnie, stanął przodem do mnie. Wyciągnął obie ręce. Złapałam go za nie. Kuba jechał powoli do tyłu ciągnąc mnie powoli za sobą. 
- Jak ty to robisz? - zapytałam patrząc pod nogi.
Jeździliśmy tak chwilę. Jechałam tuż obok niego. Straciłam równowagę, w ostatnim momencie złapałam chłopaka za rękę, który po chwili się przewrócił. Spojrzałam na niego śmiejąc się.
- Auaa... -jęknął
Wyciągnęłam do niego rękę, aby mógł wstać. ten złapał moją rękę, po czym pociągnął do siebie, straciłam równowagę,co poskutkowało tym, że znalazłam się na Kubie. Chłopak spojrzał na mnie, po czym się się uśmiechnął. Odwzajemniłam ten gest. Przyciągnął mnie do siebie, po czym złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Odwzajemniłam pocałunek, po czym oderwałam się od niego, patrząc mu w oczy. Byłam cała zmieszana, zaistniałą sytuacją. W końcu udało mi się wstać. Na lodowisku byliśmy jeszcze przeszło godzinę. Oddaliśmy łyżwy. Szliśmy wolnym krokiem w kierunku mieszkania. Przed godziną siedemnastą byliśmy na miejscu. Jakub spojrzał na mnie, posłałam mu przyjazny uśmiech. 
- Przepraszam cię za tamto... - powiedział patrząc mi w oczy. 
- Spokojnie... - uśmiechnęłam się do niego, patrząc mu w oczy.
Chłopak uśmiechnął się, po czym zbliżył się do mnie. Nasze ciała dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Zbliżył swoje usta do moich, po czym delikatnie mnie pocałował. Uśmiechnęłam się przedłużając pocałunek.Odsunęłam się od chłopaka, po czym spojrzałam mu w oczy. Kuba kciukiem pogładził mój policzek uśmiechając się.
- Przejdziemy się jeszcze gdzieś? 
- Dzisiaj już nie. Przepraszam. 
- Szkoda...- zmarszczył lekko nos. - Ale kiedy indziej się przejdziemy, tak? 
- No pewnie, ze tak. Przeszłabym się. Ale już strasznie zimno jest.
Chłopak objął mnie, po czym mocno przytulił do siebie. 
- Dalej jest ci zimno? 
- Szczerze...? 
- Szczerze. - uśmiechnął się. 
- No to tak... - zaśmiałam się. - Uciekam już. Cześć. 
- Cześć. - odparł krótko. 
Ucałował mój policzek. Oddaliłam się od niego, po czym weszłam do mieszkania.Zdjęłam wierzchnie nakrycie, po czym weszłam do salonu, gdzie siedziała Kasia z Michałem.
- Hej. - przywitałam się z nimi, całując ich w policzek. 
- Amelia... Gdzie to znowu byłaś? - zapytała blondynka. 
- Napisałam na kartce, że wychodzę, i nie wiem o której będę. Czytałaś? Na lodowisku byłam. 
- Czytałam, czytałam. A z kim byłaś? 
- Olą... Kubą, i Bartkiem.
- Aaa... Jaki Kuba? Jaki Bartek? - pytała.
Czułam się teraz jak na przesłuchaniu, " gdzie byłaś " , " z kim " ... 
- Kuba, to ten u którego byłam wczoraj na meczu, a Bartek? Bartek to chłopak? Oli. Już dość tych pytań. Proszę. Czuję się jak na policji... - westchnęłam cicho.
Usiadłam obok cioci. Głowę oparłam o oparcie. Zamykały mi się już oczy. Zasnęłam po niespełna dwudziestu minutach... 

Tadaaam. ;3 i jak? Podoba się choć w połowie, ten siódmy rozdział? Zażalenia, wszystko inne to w komentarzach. Motywujcie do dalszego działania ;* pozdrawiam ;* Komentujesz = Motywujesz.

sobota, 25 stycznia 2014

sześć.

Obudził mnie rano nieprzyjemny dźwięk dzwonka do drzwi. Nerwowo przekręciłam się na drugą stronę, po czym spojrzałam na zegarek, który wskazywał dziesiątą. Wstałam, po czym jeszcze zaspana poszłam otworzyć. Otworzyłam drzwi, gdzie ukazał mi się Michał. 
- Kasi nie ma... - powiedziałam cicho przeczesując ręką włosy. 
- W i e m. - odparł, całując mnie w policzek na przywitanie, po czym minął w drzwiach, i wszedł do środka.
Skierował się do salonu, a ja zaraz za nim.
- Jaki to interes, budzić mnie o DZIESIĄTEJ rano? - zapytałam. 
- A musi coś być? - zagadnął uśmiechając się.
- No nie... - westchnęłam cicho. - Nie chcę być wredna czy coś, ale ty nie pracujesz, że tutaj tak przesiadujesz? - zagadnęłam. 
Nie miałam nic do tego, fakt faktem, był chłopakiem Kasi, ja bardzo go polubiłam, ale facet w takim wieku, powinien pracować. Ale to nie moja sprawa...
- Pracuję, pracuję, ale mam kilka dni wolnego. Mam iść? 
- Nie, nie. Zostań, tak tylko zapytałam. - uśmiechnęłam się. - Idę się przebrać. - dodałam.
Wzięłam ubrania z torby, po czym skierowałam się do łazienki, obserwowana przez Michała. Weszłam do łazienki. Zrobiłam poranną toaletę, po czym ubrałam się. Włosy spięłam w wysoki kok. Wyszłam z łazienki. Usiadłam na kanapie. 
- Dostałaś wiadomość. - odparł Michał.
Sięgnęłam ręką po telefon, spojrzałam na wyświetlacz telefonu " 2 wiadomości, od Kuba ", uśmiechnęłam się " Cześć : ) " i " To jak, pójdziesz na ten mecz? O której mam być? ;* " , odpisałam szybko " Cześć, tak pójdę, pójdę. A o której jest ten mecz? ;) " wysłałam wiadomość. Położyłam komórkę na stoliku, po czym wstałam i weszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę, po czym wyciągnęłam jogurt. 
- Amelia znowu. - odparł Michał. 
Weszłam do salonu, po czym usiadłam na kanapie, obok Michała. Po czym wzięłam telefon. Odczytałam " O 17 , więc o 15.30 będę, okej? ;* " , odpisałam szybko " Okej. Będę czekać. Pa ;* " wysłałam wiadomość. [...] O godzinie piętnastej przebrałam się. Włosy spięłam w koński ogon, zrobiłam makijaż. Wyszłam z łazienki. Usiadłam jeszcze w salonie. Michał spojrzał na mnie.
- Aaa gdzie ty się wybierasz? - uniósł brew ku górze, uśmiechając się jednocześnie. 
- Oo a będziesz tęsknił? - puściłam mu oczko. - Na mecz. - dodałam.
Po kilku minutach, wyszłam z mieszkania. Zbiegłam po schodach na dół. Czekałam na Kubę. Co chwilę spoglądałam na telefon, która godzina. Kuba podbiegł do mnie, po czym ucałował w policzek. 
- Mama mnie zatrzymała jeszcze. Przepraszam. - uśmiechnął się. 
- Spokojnie. Nic się nie stało. - odparłam odwzajemniając uśmiech.
Szliśmy w stronę hali, rozmawiając. Kuba w pewnym momencie chwycił mnie za rękę. Spojrzałam na nasze ręce, po czym splotłam je w uścisku. Droga zajęła nam kilka minut. Weszliśmy na halę. 
- Powodzenia. - powiedziałam, trzymając kciuki. 
Delikatnie ucałowałam jego policzek, po czym skierowałam się na salę, zajęłam swoje miejsce. Kuba poszedł się przebrać. [...] Mecz trwał około dwóch godzin, Jastrzębie bez problemu wygrało 3:0. Myślałam, że nie był to mój ostatni mecz. Pierwszy, ani ostatni... Kiedy chłopaki rozdawali autografy, " pozowali " do zdjęć, ja siedziałam dalej na swoim miejscu. Na hali powoli robiło się pusto. Zbiegłam po schodkach na dół, po czym podbiegłam do Kuby. 
- Świetny mecz. Gratulacje. - uśmiechnęłam się do niego. 
Kuba się uśmiechnął, po czym mnie objął i przytulił. Uniosłam się na palcach, aby choć trochę dorównać jego wzrostowi. 
- To ja idę się przebrać. - odparł.
Oddalił się ode mnie. Pogratulowałam reszcie. Wyszłam z sali, gdzie wpadłam na francuskiego przyjmującego.
- Gratuluję, świetny mecz. - posłałam mu przyjazny uśmiech.
- Dzięki. - uśmiechnął się.
Ominęłam chłopaka, po czym podeszłam do młodego libero, z delikatnym uśmiechem na twarzy.
- To co? Możemy iść? - uśmiechnął się. 
- No tak, tak.
Wyszliśmy z hali. Kuba złapał mnie za rękę, po czym puścił oczko. Szliśmy wolnym krokiem w kierunku mieszkania Kasi. Byliśmy na miejscu po godzinie dziewiętnastej. Uśmiechnęłam się delikatnie do chłopaka, chciałam już iść, ale Kuba chwycił mnie za rękę, po czym przyciągnął do siebie. Spojrzał mi w oczy, po czym się uśmiechnął. Ucałował delikatnie mój policzek. 
- Dziękuję, było fajnie. Cześć. 
- Cześć, śpij dobrze. - puścił mi oczko. 
- Ty też. Dobranoc, cześć. 
Oddaliłam się od niego. 
- Aa Amelia! Masz czas jutro? Spotkamy się? - zapytał patrząc na mnie. 
- Pomyślę. Dam ci znać. - weszłam do mieszkania cioci. 
- I co, jak było? - zapytała Kasia, patrząc na mnie. 
- Aa bardzo fajnie, wygrali. - uśmiechnęłam się do niej.
Wzięłam krótki prysznic, po czym ubrałam piżamę. Byłam już strasznie zmęczona, pomimo tego, że było dopiero około dwudziestej, chciało mi się już spać. Położyłam więc się na kanapie, chwilę później już spałam...

No i skończyłam szósty. Możecie z anonima dawać komentarze, więc myślę, że będzie ich tym razem trochę więcej, tym motywujecie ;*. Następny, myślę, że będzie jutro. Pozdrawiam ;*

piątek, 24 stycznia 2014

pięć.

Piątek. Nareszcie. Pomimo tego, że wczoraj byłam tylko w szkole, miałam już dość. Do tego ta kartkówka, na którą nie umiałam za bardzo. Trudno. Podniosłam się z kanapy, zabierając ubrania. Weszłam do łazienki, gdzie zrobiłam poranną toaletę, przebrałam się szybko, po czym zrobiłam delikatny makijaż, a włosy spięłam w wysoki kok. Wyszłam z mieszkania, zabierając telefon ze stolika. Szłam wolnym krokiem w kierunku szkoły, droga zajęła mi niespełna piętnaście minut. Przebrałam się, wkładając swoją kurtkę, oraz kozaki do szafki. Wsunęłam na nogi trampki. Skierowałam się pod salę, w której miałam pierwszą lekcję. Usiadłam obok Oli.
- Po co dawałaś Kubie mój numer? - uniosłam brew ku górze, patrząc na blondynkę.
- Ojj Amelka, nie dramatyzuj. - odparła z rozbawieniem. - Wiesz jak mnie prosił. Nie mogłam odmówić, no. - dodała puszczając mi oczko. - Co ci napisał? - poruszała zabawnie brwiami.
- Tajemnica. - wytknęłam język puszczając jej oczko. - Masz poczytaj. - dałam jej telefon.
Szybko zabrała telefon, po czym zaczęła czytać naszą rozmowę, z uśmiechem.
- Ślicznie się rumienisz? - zapytała przez śmiech. - Uroczo. - dodała, oddając mi telefon.
Wsunęłam telefon do kieszeni, po czym weszłyśmy do klasy, siadając na swoich miejscach. [...] Po godzinie czternastej skończyłyśmy lekcję. Ubrałam kurtkę, wsunęłam kozaki, po czym razem z Olą wyszłyśmy ze szkoły, gdzie stał Kuba.
- Amelka kochanie, zapomniałam... Umówiłam się z... Z Bartkiem. Cześć. - powiedziała, po czym ucałowała mój policzek.
Oddaliła się ode mnie, idąc w przeciwnym kierunku. Kuba podszedł do mnie, po czym się uśmiechnął całując mnie w policzek.
- Cześć. - uśmiechnął się.
- Cześć, cześć. Co tu robisz? - zapytałam unosząc jedną brew ku górze, czekając na jego odpowiedź.
- Przejdziemy się gdzieś, hm?
- Czemu nie. Możemy.
Wolnym krokiem oddalaliśmy się od szkoły.
- Potem mam trening, chciałabyś pójść?
- Trening? W co grasz?
- W siatkówkę. Mamy jutro mecz, przyjdziesz? - uśmiechnął się do mnie.
- Może, zobaczymy. - puściłam mu oczko.
Przez jakąś godzinę chodziliśmy tu i tam, około godziny szesnastej Kuba zaprowadził mnie na halę, w której miał trening. Było już ciemno, światła które dochodziły ze środka dodawały jej jeszcze... Uroku. Wyglądała naprawdę bardzo ładnie. Weszliśmy do środka. Kuba od razu zaprowadził mnie na salę, gdzie ćwiczyło już kilku chłopaków. Byli kilka lat starsi od Kuby. Usiadłam na krzesełku, obserwując siatkarzy. Z uwagą obserwowałam Kubę. [...] Trening trwał z dobre dwie godziny. Kuba po treningu spojrzał na mnie po czym kiwnął ręką, dając mi do zrozumienia, że mam podejść do niego. Zbiegłam po schodkach na dół, po czym podeszłam do młodego siatkarza, który stał z kilkoma innymi siatkarzami. Przedstawił mi każdego po kolei.
- Pójdę się przebrać. Zaraz będę, zaczekaj. - szepnął mi na ucho, po czym puścił oczko.
Kuba wyszedł z sali, reszta również, został tylko jeden z siatkarzy. Podszedł do mnie i się uśmiechnął. 
- Cześć, Nico. Nie było mnie jak Kuba cię reszcie przedstawiał, więc postanowiłem sam. - puścił mi oczko. 
- No wiesz... To nie taka strata. Amelia, cześć. - uśmiechnęłam się do niego.
- Miło mi cię poznać. Uciekam się przebrać. Cześć. - ucałował mój policzek na pożegnanie, po czym powoli wybiegł z sali. 
Uśmiechnęłam się sama do siebie delikatnie. Wyszłam po chwili z sali, usiadłam na ławce, czekając na Kubę, który po chwili wyszedł z szatni. Wyszliśmy z hali. Szliśmy wolnym krokiem w stronę mieszkania mojej cioci. Po chwili byliśmy już na miejscu.
- Fajnie było. Dziękuję. - uśmiechnęłam się do młodego libero. 
- Nie, ja dziękuję. - puścił mi oczko. - To jak będziesz jutro na meczu? - zagadnął z uśmiechem, i nadzieją w oczach.
- Chyba nie mam innego wyjścia. Będę, pewnie, że tak. 
- No to się ciesze. Przyjdę po ciebie, okej? Jeszcze napiszę. Cześć. - ucałował delikatnie mój policzek. 
- Cześć. - odparłam krótko.
Weszłam do mieszkania.
- Gdzie byłaś tak długo? Dzwoniłam, nie odbierałaś. - mówiła zdenerwowana. 
- Rozładował mi się telefon. Przepraszam. - przytuliłam Kasię, dając jej buziaka w policzek. 
- Amelia... - westchnęła cicho, po czym mocno mnie przytuliła. - To gdzie byłaś? - zapytała. 
- Yhm... Nie ważne. Wykąpię się. - powiedziałam. 
Weszłam do łazienki, zdjęłam ubrania, po czym wzięłam krótki prysznic. Wytarłam się miękkim ręcznikiem. Ubrałam się. Wyszłam z łazienki. Kasia siedziała właśnie na kanapie, oglądając telewizję. Położyłam się na kanapie,a głowę położyłam na jej kolanach. 
- Powiesz mi gdzie byłaś? - zapytała w końcu. 
- Jeśli powiem, nie będziesz mnie już męczyć? - uniosłam brew ku górze. 
- Obiecuję. - puściła mi oczko. 
- Na treningu. 
- Treningu? Przecież ty nic nie trenujesz... 
- Aaa kto powiedział, że na moim. 
- No racja, to na czyim? 
Spojrzałam na nią, marszcząc lekko nos. Postanowiłam jej powiedzieć, martwiła się o mnie. To chyba zrozumiałe. 
- U kolegi, gra w siatkówkę. I jutro idę na jego mecz. - uśmiechnęłam się do niej delikatnie. 
Dostałam po chwili wiadomość, sięgnęłam ręką po telefon, po czym odczytałam wiadomość " Śpij dobrze ;* " . Uśmiechnęłam się do siebie, odpisując " Ty też : ) " . Siedziałam tak z Kasią do dwudziestej pierwszej. Zasnęłam ze zmęczenia.

Coś naskrobałam, nie jest to " wysokich lotów " tak, wiem wiem. Ale mówi się trudno, i żyję się dalej. 
Komentujesz = Motywujesz ;* 
Pooooolska !! ;3 . Pozdrawiam ;* 

PS. Przy okazji zapraszam na bloga Agnieszki, czytać i komentować ;* .
- - - > http://jakzapalka.blogspot.com/

czwartek, 23 stycznia 2014

cztery.

Usłyszałam rano nieprzyjemny dźwięk budzika. Sięgnęłam ręką po telefon, który leżał na stoliku obok kanapy, która od kilku dni robiła za moje jak że wygodne łóżko. Była godzina szósta pięćdziesiąt. Dziś postanowiłam już iść do szkoły. Nie mogłam bezczynnie siedzieć w domu, nic nie robić. Można zgłupieć przez to. Wstałam, biorąc ubrania. Weszłam do łazienki, zrobiłam poranną toaletę. Przebrałam się. Zrobiłam delikatny makijaż, rozczesałam włosy. Wyszłam z łazienki. Wyszłam z mieszkania cioci, biorąc torbę. Musiałam iść jeszcze do domu. Droga zajęła mi kilka minut. Weszłam do mieszkania. Od razu skierowałam się do swojego pokoju. Książki spakowałam do torby, po czym wyszłam z mieszkania. Szłam w kierunku szkoły, był to mój ostatni rok w gimnazjum. A potem? Po gimnazjum? Sama nie wiem co chciałabym robić. A był to najwyższy czas, aby o tym myśleć. Przed godziną ósmą byłam już w szkole.Na początek język polski. Mój " ulubiony " przedmiot... [...] Lekcje kończyłam około godziny czternastej. Wyszłam ze szkoły razem z Olą. Kilka kroków dalej stało dwóch chłopaków. Aleksandra chwyciła mnie za rękę, po czym pociągnęła za sobą, w ich kierunku.
- Cześć Bartuś. - odparła całując w policzek jednego z nich.
- Cześć Kuba. - dodała znów, przytulając drugiego. - Moja przyjaciółka, Amelia. - dodała uśmiechając się do mnie.
- Hej. - odparłam krótko delikatnie się uśmiechając do chłopaków, po czym znacząco spojrzałam na Olę.
Kuba spojrzał na mnie, po czym w geście przywitania ucałował mój policzek.
- Kuba. Miło mi. - powiedział uśmiechając się do mnie.
- Mi też. - odparłam krótko. - Ja uciekam, ciocia pewnie czeka. - dodałam.
Ucałowałam policzek Oli, po czym powoli się od nich oddaliłam.
- Hej zaczekaj! Odprowadzę cię. - krzyknął za mną chłopak.
Zatrzymałam się, po czym spojrzałam na chłopaka. Pożegnał się z Olą, i Bartkiem, po czym podbiegł do mnie.
- Teraz możemy iść. - puścił mi oczko.
Posłałam mu delikatny, a zarazem przyjazny uśmiech. Wolnym krokiem szliśmy w kierunku mieszkania mojej cioci. 
- Wiesz... Nie musisz mnie odprowadzać. Dam sobie radę sama. - wyjaśniłam spoglądając na swojego towarzysza, z delikatnym uśmiechem. 
- Ale ja chcę. - odwzajemnił uśmiech. - Z ciocią mieszkasz, tak? - zagadnął. 
- Yhm... Tak, od kilku dni. - powiedziałam spuszczając wzrok. 
- Co się stało? Powiesz mi? - zapytał patrząc na mnie. 
- Ja - ja... Ja nie chcę o tym rozmawiać, przepraszam. - odparłam cicho, tempo wpatrując się w ziemię. 
- Nie będę nalegał, ale uśmiechnij się. - puścił mi oczko. 
Uniosłam głowę do góry, po czym spojrzałam na chłopaka. Uśmiechnęłam się. Droga zajęła nam piętnaście minut. 
- Dziękuję. - odparłam krótko spoglądając na chłopaka. 
- Nie ma za co, ale mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy, co? - uniósł brew ku górze. 
- Z pewnością. Dzięki raz jeszcze. Cześć. - chciałam oddalić się od chłopaka, ale ten chwycił mnie za rękę. 
Ucałował delikatnie mój policzek. Cała zalałam się rumieńcem. 
- Boże tylko nie to... Nie teraz. No... - pomyślałam. - Cześć. - powiedziałam. 
Wbiegłam po schodach na górę, po czym weszłam do mieszkania Kasi. Zdjęłam wierzchnie nakrycie, oraz kozaki. 
- Chodź, obiad właśnie jemy. - odparła Kasia. 
Weszłam do kuchni, po czym spojrzałam na nich.
- Nie jestem za bardzo głodna. - oznajmiłam. 
- Musisz coś jeść. Trochę tylko. 
Westchnęłam cicho, po czym usiadłam na przeciw Michała. Na prawdę nie miałam ochoty jeść. Zjadłam trochę, po czym wstałam. 
- Dziękuję. - odparłam krótko. 
Weszłam do salonu, po czym usiadłam na kanapie. Siedziałam, powtarzając sobie na jutrzejszą kartkówkę, kiedy dostałam wiadomość. Sięgnęłam ręką po telefon, który położyłam na stoliku, kilka minut temu. Odczytałam wiadomość. " Cześć ;* ślicznie wyglądasz jak się rumienisz ;* " . Uśmiechnęłam się delikatnie, odpisując na wiadomość " Cześć : ) skąd masz mój numer? " wysłałam wiadomość, po czym zapisałam sobie jego numer. 
- Ola, na pewno Ola... - powiedziałam do siebie. 
Sięgnęłam ręką po książkę, powtarzając materiał z trzech ostatnich lekcji. Przez kilka minut pisałam z Kubą. Przed dwudziestą wzięłam krótki prysznic. Ubrałam piżamę, po czym położyłam się na kanapę, jeszcze kilka minut pisząc z Kubą. Po godzinie dwudziestej drugiej zasnęłam z telefonem w ręku.

Komentujesz = Motywujesz. 
Proste i logiczne. Liczę na jakiś komentarze, na opinie, jak mi to wychodzi. Czy w ogóle ma sens pisanie dalej. Pozdrawiam ;*

środa, 22 stycznia 2014

trzy.

Obudziłam się przed godziną ósmą. Nie mogłam już spać. Od kilku dni, nic innego nie robiłam, prócz spania, siedzenia bezczynnie, i płakania, uświadomienie sobie, że moja mama odeszła na zawsze. Na samą myśl o tym, znów zbierało mi się na płacz.
- Bądź silna, Amelia... - pomyślałam.
Podniosłam się na łokciach siadając na kanapie. Przetarłam tylko oczy, po czym wstałam zabierając ubrania z torby. Weszłam do łazienki, wzięłam krótki prysznic, wytarłam się miękkim ręcznikiem, po czym się ubrałam. Delikatnie podkreśliłam swoje niebieskie, duże oczy. Włosy spięłam w koński ogon. Wyszłam z łazienki. Przez te kilka dni, praktycznie nic nie jadłam, co dawało o sobie znać. Weszłam do kuchni, na szczęście na stoliku leżały kanapki. Nalałam sobie soku do szklanki, po czym usiadłam na krześle. Zaczęłam jeść kanapkę, popijając ją sokiem. Zjadłam jedną kanapkę, wypiłam sok do końca. Umyłam szklankę. Do mieszkania wszedł właśnie Michał. Wyszłam z kuchni.
- Cześć. - odparłam krótko.
- No cześć, cześć. - puścił mi oczko, uśmiechając się przy tym.
- Kasi nie ma, i uprzedzam pytanie, nie wiem gdzie jest. Chociaż? Pewnie w pracy... - odparłam siadając na kanapie.
- Wiem. - odparł krótko. - Poprosiła mnie abym przyszedł, nie chciała abyś siedziała sama. - wyjaśnił z uśmiechem.
Usiadł obok mnie. Sięgnął ręką po pilot, po czym włączył telewizor.
- I co? Chcesz się ze mną użerać kilka godzin, tak?- zapytałam z delikatnym uśmiechem.
Michał wzruszył bezradnie ramionami, po czym się zaśmiał.
- To co oglądamy? - zagadnął z uśmiechem.
- Nie wiem. Mi to obojętne. - powiedziałam wpatrując się w telewizor.
Szczerze, to nie miałam nawet za bardzo ochoty na oglądanie czegoś, ale właśnie tak przez chwilę zapomniałabym o wszystkim. Michał szybko sprawdził co teraz leci, ostatecznie zatrzymaliśmy się na powtórce " Trudnych Spraw ". Oglądałam, ale myślami dalej byłam gdzie indziej. Cały dzień spędziłam przed telewizorem razem z Michałem. Przed szesnastą do domu przyszła Kasia. Przebrała się, po czym usiadła koło nas. Od jakiś dwóch godzin myślałam, o tym czy z Kasią nie poruszyć tematu mojego ojca. Byłam pewna, że mama jej coś mówiła. Na sto procent.
- Muszę cię o coś zapytać. - odparłam niepewnie.
Spojrzałam na Michała, dając mu do zrozumienia, że chcę porozmawiać z Kasią w cztery oczy. Kiwnął głową, po czym wstał i wyszedł. 
- No słucham. O co chodzi?
Milczałam przez chwilę, zastanawiając się jak jej to powiedzieć, po czym cicho zapytałam - Co teraz ze mną będzie? 
- Ja - ja nie wiem... - powiedziała patrząc na mnie. 
- Ale ja nie mam nikogo innego prócz ciebie. Ale... - zatrzymałam się na chwile patrząc na ciocię. - Wiesz coś o moim ojcu? - zapytałam w końcu, czekając na jej reakcję. 
- Ojcu? Chcesz go poznać? - zapytała. - Amelia... - westchnęła cicho. - Na prawdę? - dodała. 
- Tak. Chcę go poznać. Nie interesuje mnie jak zareaguje, i w ogóle. Ale chcę go poznać, tak czy inaczej... - wyjaśniłam.
- Porozmawiamy o tym kiedy indziej, dobrze? - uśmiechnęła się delikatnie. 
- No okej. - westchnęłam cicho.
[...] Około godziny dwudziestej pierwszej wzięłam krótki prysznic. Ubrałam luźne ubrania, po czym weszłam do salonu siadając na kanapie. Położyłam się, tempo wpatrując się w sufit. Myślałam o mojej rozmowie z Kasią. 
- To ona coś wie o moim ojcu... - pomyślałam. 
Zasnęłam po niespełna trzydziestu minutach. 

Skończyłam. Strasznie krótki wiem. 
Komentujesz = Motywujesz. Jak pisałam przy drugim. Liczę na jakieś komentarze. Pozdrawiam ;*

wtorek, 21 stycznia 2014

dwa.

Obudziłam się po godzinie ósmej. Usiadłam na kanapie, ręką przeczesując włosy. Wstałam, po czym weszłam do łazienki. Spojrzałam na siebie w lustrze. Wyglądałam koszmarnie. Pod czerwienione oczy od płaczu, rozmazany cały makijaż. I pomyśleć, że wyglądałam tak wczoraj w szkole. Jak potwór. Ale miałam to dosłownie GDZIEŚ. Przemyłam twarz zimną wodą, po czym wytarłam się miękkim ręcznikiem. Spojrzałam jeszcze raz na siebie w lustrze, po czym wyszłam z łazienki. Wzrok przeniosłam do kuchni, w której siedział jakiś facet w samych bokserkach. Przewróciłam oczami, po czym weszłam do kuchni.
- Dzień dobry. - odparłam cicho.
- Cześć, ty jesteś Amelia, tak? Michał jestem.- powiedział, wyciągając rękę w moją stronę. 
- Tak, Amelia. - uścisnęłam jego rękę, po czym podeszłam do lodówki z której wyciągnęłam sok i napiłam się. - Powiesz cioci, że poszłam do domu? - zapytałam patrząc na niego. 
- Z tego co wiem, miałaś zostać na kilka dni. - odpowiedział.
- Pójdę po kilka rzeczy. 
- Iść z tobą? - zapytał spoglądając na mnie. 
- Nie trzeba. - powiedziałam. 
Weszłam do salonu, wzięłam kurtkę, do ręki po czym się ubrałam. Wsunęłam kozaki na nogi, wzięłam torbę, którą przewiesiłam przez ramię, i wyszłam. Szłam wolnym krokiem w stronę domu, myśląc o tym jak teraz będzie wyglądało moje życie. Poza ciocią nie mam nikogo. Nawet nie wiem, czy będę mogła u niej zostać, czy nie? Sama ledwo wiąże koniec z końcem, więc ja będę jej tylko przeszkadzać... W ciągu kilku minut, byłam już pod mieszkaniem. Przeszukałam całą torbę, szukając kluczy. Kucnęłam po czym cała zawartość torby znalazła się na ziemi, wzięłam klucze do ręki, wszystko inne włożyłam z powrotem do torby. Weszłam do środka, zamykając za sobą drzwi. Weszłam do swojego pokoju, podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam kilka ubrań. Wzięłam czyste ubrania, po czym weszłam do łazienki. Wzięłam krótki prysznic, przebrałam się. Wyszłam z łazienki. Weszłam do swojego pokoju, stanęłam przed lustrem. Spoglądałam w swoje odbicie w lustrze. Po moich policzkach znów spłynęły łzy. Przetarłam mokre policzki, po czym zrobiłam delikatny makijaż, a włosy spięłam w wysoki kok. Zgarnęłam torbę z łóżka. Wyszłam z mieszkania, zamykając je na klucz. Szłam wolnym krokiem w kierunku mieszkania cioci. Droga zajęła mi tym razem przeszło dwadzieścia minut. Weszłam do mieszkania. 
- Jestem. - odparłam krótko. 
Zdjęłam kozaki, oraz kurtkę. Weszłam do salonu, gdzie siedziała właśnie Kasia z Michałem. 
- Cześć. 
- Cześć... - westchnęłam cicho. 
- Chodź, muszę ci coś powiedzieć. - odparła Kasia patrząc na mnie. 
- To ja wam nie będę przeszkadzać. - powiedział Michał całując Kasię w czoło, po czym wszedł do sypialni. 
- O co chodzi? - zapytałam siadając obok kobiety. 
Ta wstała, po czym podeszła do szafki, z której wyciągnęła kopertę, usiadła obok mnie, po czym dała mi kopertę. Na samym środku był duży napis "AMELIA ". Spojrzałam na kopertę, a potem na ciocię. 
- Co to jest? - zapytałam cicho. 
- Twoja mama kazała mi to tobie dać... Właśnie teraz. - odparła patrząc na mnie. 
Powoli, starannie otworzyłam kopertę, pomimo trzęsących się dłoni. Odetchnęłam ciężko, po czym zaczęłam czytać, krótki liścik. Czytając go po moich policzkach spływały łzy. Zaczęła pisać o moim ojcu, że on w ogóle nie wiedział, o tym, że jest ojcem. Nie wie nic o moim istnieniu. Nic. Kompletnie nic. O tym, że z pewnością chcę go teraz poznać. Tak właśnie było. Cały czas o tym myślałam, jak by wyglądało teraz moje spotkanie z nim. Pewnie by mnie wyśmiał, zamknął mi drzwi przed nosem. [...] Kiedy przeczytałam list spojrzałam na ciocię, ze łzami w oczach, które spływały jedna po drugiej po moim policzku. Kasia objęła mnie, po czym mocno przytuliła. 
[...] Po dwóch dniach odbywał się pogrzeb mojej mamy. Całe te dwa dni siedziałam w fotelu nic nie robiąc, nie jedząc,praktycznie też nic nie pijąc. Sama prosiłam się o to aby odwodniona wylądować w szpitalu.[...] Msza trwała przeszło godzinę. Po mszy udaliśmy się na cmentarz. Cała zapłakana patrzyłam na mahoniową trumnę.Stałam tuż obok Kasi.[...] Po pogrzebie, każdy powoli się już porozchodził do domów. Zostałam ja z Kasią, oraz Ola, która szła właśnie w moim kierunku. Spojrzała na mnie, po czym bardzo mocno mnie przytuliła. 
- Przykro mi... - szepnęła mi do ucha. - Ale wszystko będzie dobrze. - delikatnie się uśmiechnęła, na co ja odpowiedziałam jej tylko smutnym uśmiechem. 
Ola oddaliła się od nas. Kasia spojrzała na mnie, po czym objęła. 
- Idziemy już, chodź. - powiedziała. 
- Nie, jeszcze nie. - odparłam cicho. 
Kasia dobrze wiedziała, że nie pójdę, jeszcze nie teraz. Stałyśmy tak jeszcze dobre dziesięć minut. 
- Możemy już iść. - odparłam cicho. 
Wolnym krokiem oddalałyśmy się od cmentarza. Ciocia starała się jakoś mnie pocieszyć, poruszała różne tematy, ale to było na nic. Pod jej mieszkaniem byliśmy po piętnastu minutach. Pod drzwiami siedział Michał. 
- Cześć. - odparł krótko patrząc raz na mnie, a raz na Kasię. 
- Cześć. - odparłam obojętnie. 
Weszłam do mieszkania, zdejmując kurtkę, oraz kozaki. Teraz marzyłam tylko o tym aby się przespać. Nic więcej. Od razu skierowałam się do salonu, położyłam się na kanapie, odwracając się tyłem. Zamknęłam oczy starając się zasnąć. Spałam już po piętnastu minutach. Kasia przykryła mnie kocem, patrząc na mnie. Michał po chwili zjawił się za nią, obejmując ją od tyłu. 
- Ciężko jej teraz... - powiedziała cicho. 
- Nic dziwnego, straciła matkę. A co teraz z nią będzie? - zapytał. 
- Nie wiem. Nie mam pojęcia. Chciałabym, żeby tu została. Ale sama ledwo wiążę koniec z końcem, a jeszcze Amelia... - westchnęła cicho. 
Weszła do sypialni. 

Koniec drugiego rozdziału. W końcu. Liczę na jakieś komentarze. 
Komentujesz = Motywujesz ;3 Pozdrawiam ;*