niedziela, 23 marca 2014

siedemnaście.

Sobota. Była godzina dziesiąta. Usłyszałam znaną mi piosenkę. Pół przytomna wstałam, po czym podeszłam do szafki, na której położyłam telefon. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Numer nieznany. Nacisnęłam na zieloną słuchawkę.
- Słucham?
- Amelia? - zapytała jakaś kobieta.
- Yy tak, a kto mówi? - zapytałam, siadając na kanapie.
- Jestem mamą Kuby.
- Aha, dzień dobry. Stało się coś? - zapytałam.
- Kuba miał wypadek. Poprosił mnie abym do ciebie zadzwoniła.
- Co? Jaki wypadek? - zapytałam z przerażeniem.
- Kuba jest w szpitalu? - zapytałam.
- Tak, mogłabyś prz...
- Tak. Będę za kilaka minut.
- Dobrze, czekamy.
Rozłączyłam się. Zrobiłam poranne czynności. Szybko się przebrałam. Włosy spięłam w wysokiego koka, po czym delikatnie się umalowałam. Wyszłam z mieszkania biorąc telefon, który wsunęłam do kieszeni spodni. Na miejscu byłam po niespełna trzydziestu minutach. Weszłam do budynku. Nigdy nie lubiłam tego miejsca. Rozejrzałam się dookoła. Zaraz obok mnie pojawił się Dominik.
- Cześć Dominik. Gdzie jest Kuba? - zapytałam patrząc na chłopca.
Chwycił mnie za rękę, po czym zaprowadził do jednej sali.
- Dzień dobry. Cześć. Jak się czujesz? - zapytałam podchodząc do łóżka.
Ucałowałam delikatnie jego policzek. Kuba mimo bólu podniósł się trochę na łokciach.
- Boli? Nie podnoś się. - uśmiechnęłam się do niego delikatnie. 
Mama Kuby wyszła zostawiając nas samych. Rozmawialiśmy tylko chwilę, ponieważ zabrali Popiwczaka na badania.Usiadłam przed salą na niewygodnym krześle, czekając na jakieś wieści dotyczące stanu Kuby. Zraz obok pojawił się lekarz, razem z Kubą. 
- Ręka złamana. - powiedział wściekły. 
- Złamana...? - spojrzałam na chłopaka. - Przez ile nie będzie mógł grać? - spojrzałam tym razem na lekarza. 
- Zależy... Ale trochę to potrwa.Teraz tylko gips, i możesz iść do domu.
Jeszcze w szpitalu spędziliśmy z godzinę. Mogliśmy już iść. 
- No to teraz tylko trenerowi powiedzieć, że nie będę grał. - powiedział cicho. 
- Odpoczniesz na chwilę... - uśmiechnęłam się do niego.
Szliśmy w stronę hali. Droga zajęła nam kilka minut. Weszliśmy na halę. Razem z Kubą podeszłam do trenera. Młody libero chwilę rozmawiał z trenerem, ja oczywiście przysłuchiwałam się ich rozmowie. Chłopaki zaczynali już trening. Usiadłam razem z Kubą na plastikowych krzesełkach. Przyglądaliśmy się ich grze, rozmawiając w międzyczasie. Po treningu wyszliśmy z sali. Kuba poszedł porozmawiać jeszcze z włoskim trenerem. Owinęłam się szalikiem, po czym ubrałam kurtkę, którą zapięłam pod samą szyję.
- Amelia...? - usłyszałam swoje imię, na co odwróciłam się do tyłu.
Spojrzałam pytająco na Gierczyńskiego. 
- Yyy tak? - zapytałam cicho.
Przyjmujący spojrzał na mnie. Milczał przez chwilę. Spojrzałam pytająco na siatkarza, czekając na to co chce mi powiedzieć. 
- Wiesz... Moja żona się już dowiedziała, że... Że jesteś moją córką. - wyjaśnił.
- Słuchaaam? - zapytałam cicho.
- Chciałaby cię poznać. 
- Tak?  zapytałam unosząc brwi ku górze.
- Tak. Więc jeśli chciałabyś teraz...
- Te-teraz? - zapytałam. - Nie jestem pewna. - dodałam cicho.
Jeszcze chwilę rozmawialiśmy. Ostatecznie się zgodziłam. Powiedziałam jeszcze o tym Kubie. Czekałam przed szatnią na Gierczyńskiego. Napisałam jeszcze Kasi SMS'a, że zostaję u Oli, i będę później. Nie mogłam jej przecież powiedzieć prawdy, że jadę do mojego taty, bo jego żona chce mnie prawdopodobnie poznać. Na pewno teraz się nie dowie. Po dziesięciu minutach przyjmujący był już obok mnie z torbą. Wyszliśmy z hali. Droga do jego mieszkania zajęła nam kilka minut. Stanęłam przed drzwiami zastanawiając się czy wejść, czy nie. Czy na pewno tego chcę? Z jednej strony tak, chciałam spędzić z nim trochę czasu, poznać go bardziej, w końcu jest moim ojcem, ale z drugiej strony bałam się jak zareaguje jego żona, dzieci, a potem Kasia. Weszliśmy po chwili do środka. Rozejrzałam się po mieszkaniu. Weszliśmy do salonu gdzie siedziała kobieta, i dwójka dzieci. 
- Dzień dobry. - powiedziałam niepewnie, patrząc na nich.
- Yy dzień dobry. Ty jesteś... Amelia, tak? - wstała z kanapy, patrząc na mnie. 
Skinęłam tylko głową. Ona wydawała się naprawdę bardzo fajna, miła, pomimo tego, że dopiero kilka dni temu dowiedziała się o tym, że jej mąż ma już szesnastoletnią córkę. Około godziny osiemnastej przyjmujący Jastrzębskiego odwiózł mnie do domu. Byłam już zmęczona dzisiejszym dniem. Najpierw Kuba w szpitalu, potem to, że pojechałam do domu mojego taty. Za dużo jak na jeden dzień. Wbiegłam po schodach na górę, po czym weszłam do mieszkania. Chwilę porozmawiałam z Kasią. Weszłam do łazienki, wzięłam krótki prysznic ubrałam piżamę. Położyłam się na kanapie, razem z Kasią jeszcze przez jakąś godzinę oglądałyśmy film. Około godziny dwudziestej pierwszej zasnęłam...

Jastrzębie gratulacje!!! <3 Brak weny, przepraszam. Tylko coś takiego ;** pozdrawiam ;3

niedziela, 9 marca 2014

szesnaście.

Usłyszałam nieprzyjemny dźwięk budzika. Szkoła. Znowu. Wzięłam ubrania. Skierowałam się do łazienki. Zrobiłam poranne czynności, ubrałam się, zrobiłam delikatny makijaż, a włosy spięłam w luźnego warkocza. Spakowałam kilka książek i zeszytów. Wyszłam z mieszkania, zamykając go na klucz. Szłam w kierunku szkoły, słuchając muzyki. Przy tym droga zajęła mi kilka minut. Weszłam do budynku, zdjęłam kurtkę, oraz buty, po czym wsunęłam czarne trampki na nogi. Skierowałam się od razu do szatni, gdzie przebierały się już dziewczyny. Przywitałam się z Olą, przebrałam się. Na początek w-f. Podzieliłyśmy się na dwie drużyny, stanęłyśmy po jednej stronie siatki, a przeciwna drużyny po drugiej. Dziś starałam się tak samo jak wczoraj, grając z chłopakami. [...] Po godzinie czternastej skończyłam lekcje. Wyszłyśmy ze szkoły.
- Powiedz, że dziś Kuba nie przyjdzie. - powiedziała z rozbawieniem blondynka. 
- Nie. Chyba nie. - uśmiechnęłam się. 
- To idziemy gdzieś. 
Wolnym krokiem oddalałyśmy się od szkoły. Rozmawiałyśmy, aż doszłyśmy do pobliskiego centrum handlowego. Chodziłyśmy po sklepach. 
- Jejuu ale jestem głodna. - powiedziała Ola. 
Skierowałyśmy się od razu do KFC. Kupiłyśmy sobie coś do jedzenia. Wzrokiem odszukałyśmy wolnego miejsca. Zdjęłam kurtkę, po czym wygodnie usiadłam na mniej wygodnym krześle. Zauważyłam po chwili dwóch wysokich chłopaków wchodzących do środka.  
- Cześć. - uśmiechnął się jeden z nich. 
- Heej. Co tu robicie?  - zapytałam. 
- Szczerze? To zgłodnieliśmy. A no właśnie... To jest Paul. 
- Amelia. A to jest Ola. 
 I Niko i Paul ucałowali nas w policzek w geście przywitania. 
- To my idziemy po coś do jedzenia, ii... 
- Tak możecie się dosiąść. - zaśmiałam się. 
Oddalili się od nas. Ola uważnie obserwowała Lotmana. 
- Boże... ! - powiedziała dość głośno, na co kilku spojrzało w naszą stronę. 
- Nie Boże, tylko Amelia. - zaśmiałam się. 
- Skąd ty ich... Znasz? 
- Wczoraj poznałam Niko. Gra w Rzeszowie, dzisiaj grają z Jastrzębskim. 
- To wiesz... Chyba przejdę się z tobą na ten mecz. - puściła mi oczko.
W KFC razem z chłopakami z Rzeszowa siedziałyśmy z pół godziny. Pożegnałyśmy się. Poszłyśmy do domu. Weszłam do mieszkania, zdjęłam kurtkę, oraz buty. Na kanapie siedziała Kasia, razem z Michałem. Była zdenerwowana.
- Stało się coś? - zapytałam.
Michał spojrzał na mnie po czym się uśmiechnął.
- Kasia... Jest w ciąży.
- Ciociu... - powiedziałam, podchodząc do niej - Gratulacje. - uśmiechnęłam się. - To dlaczego taka zdenerwowana jesteś? - zapytałam. 
- Dlaczego...? Amelia... Ja nie wiem jak damy sobie radę. - powiedziała. 
- Yhm... Spokojnie, wszystko będzie przecież okej.  
[...] Razem z Olą poszłam na halę. Byłyśmy na miejscu po piętnastu minutach. Kupiłyśmy bilet, po czym weszłyśmy na salę, zajęłyśmy miejsce. Z uwagą obserwowałyśmy obie drużyny. Mecz był bardzo zacięty, ale ostatecznie wygrała drużyna z Jastrzębia. Pogratulowałam razem z Olą Lotmanowi, i Niko. Podeszłam do Kuby, przytuliłam go. 
- Gratulacje. - ucałowałam jego policzek.
Popiwczak przytulił mnie, poszedł rozdawać dalej autografy. Wyszłam razem z Olą, z sali. 
- Amelka ja już uciekam. Do jutra. Pa.- ucałowała mój policzek, po czym wyszła. 
Siedziałam na ławce czekając na Kubę, ale zamiast niego zjawił się Penchev. Rozmawialiśmy tak długo, do momentu aż przyszedł Kuba. Wyszedł z szatni, spojrzał na nas, uniósł brwi ku górze. 
- Idziemy? - zapytał, wyciągając do mnie rękę. 
- Tak, tak. - uśmiechnęłam się. 
Pożegnałam się z rzeszowskim przyjmującym, dając mu buziaka w policzek. Wyszliśmy z hali. 
- Co? Co ty się tak z nim... 
- A dlaczego nie? - wtrąciłam się. 
- Tak się tylko pytam. - odparł.
Szliśmy w kierunku mieszkania Kasi. Byliśmy po dziesięciu minutach na miejscu. Kuba spojrzał mi w oczy. 
- Przepraszam. - szepnął. 
Zbliżył się do mnie, tak, że nasze ciała dzieliło zaledwie kilka centymetrów.Złożył na moich ustach delikatny pocałunek. 
- Spokojnie. - uśmiechnęłam się do niego delikatnie. - Uciekam. Pa. - ucałowałam delikatnie jego policzek. 
Weszłam do środka, wbiegłam na górę, po czym weszłam do mieszkania, zdejmując kurtkę, i buty. Była godzina dziewiętnasta. Wzięłam, więc krótki prysznic, ubrałam piżamę. Położyłam się na kanapie. Spojrzałam na stolik, na którym była karteczka. 
" Idę do Michała. Zostaję na noc. Kocham Cię. Kasia ;* " 
Kilka minut przewracałam się na kanapie, zasnęłam po godzinie... 

Koniec. Następny dopiero gdzieś w sobotę. Miało być 8 komentarzy, ale nie chce mi się czekać xd. 
Komentujesz = Motywujesz! ;3 liczę na więcej tych komentarzy.

sobota, 8 marca 2014

piętnaście.

Całą noc budziłam się, przewracałam z boku na bok z myślą jak teraz będzie wyglądało moje życie. Zaledwie dwa miesiące temu miałam tylko mamę, Kasię, i Olę. A teraz? Teraz jest Kasia, Michał, Ola, Kuba, i... Ojciec. Zerknęłam na wyświetlacz telefonu. Była godzina szósta trzydzieści. Zwlekłam się z kanapy, po czym wzięłam ubrania, i weszłam do łazienki. Zrobiłam poranną toaletę. Ubrałam się. Delikatnie się umalowałam, a włosy spięłam w luźnego koka. Spakowałam tylko książki, i zeszyty, po czym wyszłam z mieszkania. Lekcje miałam o godzinie ósmej, postanowiłam więc iść na cmentarz. Wolnym krokiem doszłam na miejsce po kilku minutach. Stanęłam na przeciw grobu. Cały czas jak tutaj przychodziłam rozmawiałam z mamą, mówiłam jej o wszystkim. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, była godzina siódma dwadzieścia pięć. Oddalałam się wolnym krokiem od cmentarza, szłam w kierunku szkoły. Droga zajęła mi piętnaście minut. Weszłam do szkoły, zeszłam do szatni, na dół. Wsunęłam na nogi trampki, kurtkę wsadziłam do ciasnej szafki, biorąc torbę, poszłam pod klasę, w której miałam pierwszą lekcję. Przywitałam się z Olą. 
- Ola... - powiedziałam. - On jest moim ojcem. - dodałam cicho. 
- Ooo Amelka, robiliście te badania?
- Tak, wczoraj te wyniki przyszły. 
- I... I jak twój... Twój ojciec zareagował na to? 
- Powiedział, że chce nadrobić te szesnaście lat, które stracił. 
- No i dobrze. 
Uśmiechnęła się do mnie, po czym mnie przytuliła. 
- Dobrze? Tak myślisz? - zapytałam. - Boże... Ola, co ja mam teraz zrobić? Jak się okaże, że... Że, że on ma żonę, dzieci? Na pewno ma. - powiedziałam cicho. 
Tego obawiałam się najbardziej, tego, jak zareaguje jego żona na to, że ma już szesnastoletnią córkę. [...] W szkole dziś spędziłam sześć nudnych godzin. Ten dzień strasznie mi się dłużył. Ubrałam kurtkę, wsunęłam buty na nogi, po czym wyszłam ze szkoły, gdzie stała Ola, razem z Kubą, i rozmawiali. Podeszłam do nich, Kubę ucałowałam w policzek.
- Ja ci porywam Amelię. Cześć. - odparł Kuba, o czym ucałował policzek Oli. 
Pożegnałam się z przyjaciółką. Oddaliliśmy się od niej powolnym krokiem. Popiwczak chwycił mnie za rękę. 
- To... To gdzie to idziemy? - zapytałam spoglądając na niego. 
- Jakiś spacer? - uśmiechnął się. 
Kiwnęłam tylko głową. Szliśmy wolnym krokiem przed siebie, rozmawiając. Postanowiłam iść dziś z Kubą na trening. Weszliśmy na halę. Weszłam na salę, a Kuba wszedł do szatni. Na sali trenowało już kilku chłopaków. Usiadłam na plastikowym krzesełku. Z uwagą przyglądałam się ich grze. Perfekcyjne przyjęcie, bardzo dobry atak, rozegranie. Chciałam choć w jakimś stopniu umieć tak zagrać. Zauważyłam podbiegającego do mnie Filippova. 
- Chodź zagrasz z nami, co? - uśmiechnął się. 
- Aaale ja nie umie. - lekko zmarszczyłam brwi.
- Chodź. - wyciągnął do mnie rękę. 
Westchnęłam cicho, chwyciłam go za rękę, ale po chwili puściłam. Stanęłam pomiędzy kapitanem a słowackim rozgrywającym. Podzieliliśmy się na dwie drużyny, było nas mało, więc tylko po czterech w każdej. Starałam się odbić każdą piłkę. Po treningu chłopaków, na salę weszła banda wyrośniętych, uśmiechniętych siatkarzy. Spojrzałam na Kubę.
- A ci to co za jacy? - zapytałam.
- Oni? Z Rzeszowa. Mamy z nimi jutro mecz. Więc... Mam nadzieję, że będziesz. - puścił mi oczko.
- Aaa... Pewnie, że będę. To idź się przebrać, ja na chwilę popatrzę jak grają. - ucałowałam jego policzek.
Kuba wyszedł z sali, a ja usiadłam na pobliskim krzesełku. Zilustrowałam każdego z siatkarzy po kolei. Jeden usiadł obok mnie wsuwając adidasy na nogi.
- Cześć. - uśmiechnął się.
- Yyy... Cześć. - odparłam odwzajemniając uśmiech.
- Niko jestem, a ty? - zapytał. 
- Amelia. - odparłam krótko. 
- Ładnie. Miło mi cię poznać, ale teraz muszę trenować. Myślę, że się jutro spotkamy na meczu...
- Spotkamy się, spotkamy. Ja też muszę iść. Pa. - powiedziałam. 
Wstałam, chciałam już odejść, ale młody przyjmujący chwycił mnie za rękę. Nad chylił się nade mną, po czym delikatnie ucałował mój policzek. 
- Cześć. - powiedział, i podbiegł do reszty chłopaków.
Wyszłam z sali. Usiadłam na ławce obok szatni. Kuba przyszedł po chwili. Wyszliśmy z hali. Szliśmy w kierunku mieszkania Kasi. Droga zajęła nam z pół godziny. Pożegnaliśmy się. Wbiegłam na górę, po czym weszłam do mieszkania. od razu wzięłam krótki prysznic, ubrałam się, i położyłam się na kanapie, oglądając telewizję. Zasnęłam około godziny dwudziestej. 

Taaadam! Skończyłam. Iii szantażyk, 8komentarzy, i następny : )) . Tak przy okazji to też Wszystkiego Najlepszego Dziewczyny xd http://www.youtube.com/watch?v=eIBMVFrBdOc <3 aa tymi chłopakami to się jaram <3 
Komentujesz = Motywujesz ! 
Pozdrawiam ;**

wtorek, 4 marca 2014

czternaście.

Święta minęły mi bardzo szybko. Nawet za bardzo. Nie zauważyłam kiedy tak szybko minął ten czas. Siedziałam właśnie przed telewizorem oglądając powtórki seriali. Usłyszałam piosenkę, którą słysząc cały czas, gdy ktoś dzwoni do mnie. Wzięłam komórkę do ręki, po czym spojrzałam na wyświetlacz. Nieznany numer. Nacisnęłam na zieloną słuchawkę. 
- Halo? 
- Amelia? 
- Yyy tak. A kto mówi? 
- Yy Krzysztof. - powiedział.
- Aaa aha dzień dobry. - powiedziałam. 
- Myślałem o tych badaniach. Powinniśmy je zrobić jak najszybciej. 
- Badania...? Aha, no, no dobrze... - powiedziałam.
- Jesteś w domu, tak? 
- Tak. 
- To będę za piętnaście minut, okej? 
- Yhm. Okej. - powiedziałam. 
Rozłączyłam się, po czym szybko się przebrałam. Delikatnie się umalowałam, a włosy spięłam w koński ogon. Wzięłam telefon, po czym wyszłam z mieszkania, zamknęłam je, i zeszłam na dół po schodach. Nie musiałam długo czekać. Zatrzymał się po chwili obok mnie ciemny samochód. Weszłam do środka, po czym spojrzałam na ojca. Czułam się przy nim naprawdę dziwnie. Całą drogę jechaliśmy praktycznie w ciszy, co jakiś czas odpowiadałam krótko na jego pytania. Po dwudziestu minutach znaleźliśmy się pod jakimś budynkiem. Porobili nam jakieś badania, powiedzieli, ze wyniki będą za jakieś wa tygodnie.

[...] Dwa tygodnie później...

Siedziałam właśnie na lekcji, kiedy dostałam wiadomość. Wyciągnęłam telefon z kieszeni, po czym odczytałam wiadomość " Wyniki już przyszły. Chciałbym je otworzyć z Tobą, więc gdybyś mogła przyjść dziś na nasz trening, możemy je sprawdzić ' odetchnęłam cicho, po czym szybko odpisałam " Dobrze. Przyjdę. " wysłałam wiadomość. Lekcje kończyłam po godzinie piętnastej. Wyszłam ze szkoły, gdzie ujrzałam Kubę. 
- Czeeść. - powiedziałam. 
Podbiegłam do niego, po czym go przytuliłam. 
- Cześć kochanie. - ucałował mój policzek. - Przejdziesz się dziś ze mną na trening, co ? - zapytał z uśmiechem. 
- Muszę... - powiedziałam cicho. 
- Jak " musisz " ? - zapytał.
Chwycił mnie za rękę, wolnym krokiem szliśmy w kierunku hali. Opowiedziałam mu wszystko, o tych badaniach... Droga zajęła nam piętnaście minut. Weszliśmy na halę, Kuba od razu wszedł do szatni, chciałam wejść już na salę, ale usłyszałam swoje imię. Odwróciłam się, gdzie ujrzałam tatę. Odetchnęłam ciężko, podeszłam do niego. Wyciągnął z torby kopertę, po czym spojrzał na mnie. 
- To co? Otwieramy? - zapytał na co ja skinęłam głową. 
Otworzył kopertę, zilustrował ją od początku do końca, po czym spojrzał na mnie. Już od kilku dni myślałam nad tym, nad tymi badaniami. Czy moja ciocia miała rację, czy jest naprawdę moim ojcem... 
- Pozytywne. - powiedział. - Jesteś moją... Moją córką. - dodał. 
Spuściłam wzrok, po chwili podniosłam głowę. Spojrzałam na niego. 
- I co teraz? - zapytałam cicho. 
Czułam jak po moich policzkach spływały łzy. Przetarłam szybko mokre policzki od łez, przeczesałam ręką włosy do tyłu. 
- Co teraz...? - powtórzył. - Nie wiem. Ale na pewno będę chciał nadrobić te szesnaście lat, które straciłem. - powiedział. 
Słysząc jego słowa delikatnie się uśmiechnęłam. Stanęłam na palcach po czym go przytuliłam. Odsunęłam się, po czym oddaliłam się powoli od niego. Weszłam na salę. [...] Około godziny osiemnastej byłam w domu. Pouczyłam się trochę na jutrzejszy sprawdzian. Byłam zmęczona, położyłam się i tak zasnęłam po kilku minutach... 

Koniec... Tego rozdziału oczywiście ;d , obiecałam, długo nie musieliście czekać, aa że było 7 komentarzy, następny rozdział się pojawił. Jak wyszło, zażalenia to wszystko w komentarzu ;p. 
Komentujesz = Motywujesz. 
Dziękuję ;3 i pozdrawiam ;**

niedziela, 2 marca 2014

trzynaście.

Dwa tygodnie później... Święta...

Od szkoły miałam już wolne dwa dni. Nareszcie. Dość zrzędzenia nauczycieli, patrzenie na klasę jak robi z siebie większych idiotów niż są do tej pory. Siedziałyśmy właśnie z Kasią w kuchni piekąc jeszcze jakieś ciasto. Dwa tygodnie wcześniej dowiedziałam się, że Michał oświadczył się Kasi. Super. Bardzo się cieszyłam. Usłyszałam znaną mi już bardzo dobrze piosenkę. Wyszłam z kuchni, szukając telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz, na którym ukazał się napis " Kuba ". Nacisnęłam na zieloną słuchawkę.
- Halo?
- Cześć. Masz dziś trochę czasu?
- Miałam do ciebie dzwonić. Tak, trochę czasu się znajdzie.
- No to dobrze. Za pół godziny w... W parku, hm?
- Okej, mi pasuje. To do potem. - rozłączyłam się.
Odłożyłam telefon na stoliku, po czym weszłam do kuchni.
- Ciociuu wyjdę na chwilę, dasz sobie sama radę?
- Tak spokojnie. Poradzę sobie. Aaa gdzie idziesz?
- Kuba dzwonił. - powiedziałam.
Wyszłam z kuchni. Przebrałam się szybko, i wyszłam z mieszkania, zabierając jeszcze telefon, który wsunęłam do kieszeni spodni. Wzięłam małą kolorową, papierową paczkę. Zbiegłam po schodach. Wolnym krokiem szłam w kierunku parku, gdzie się umówiliśmy. Doszłam na miejsce po niespełna piętnastu minutach. Rozejrzałam się szukając Kuby, który po chwili znalazł się obok mnie. Objął mnie od tyłu, po czym ucałował mój policzek. Ukazało się po chwili przed moimi oczami, małe czerwone pudełeczko. Otworzył je po chwili, a w nim znajdywała się srebrna bransoletka. Uśmiechnęłam się, po czym odwróciłam się przodem do niego.
- Myślę, że ci się spodoba. Aa jeśli nie, to możemy ją wymienić. - odparł z uśmiechem.
- Jeejuu ładna. Bardzo ładna. - uśmiechnęłam się do niego. - Dziękuję. - dodałam. - Ja też mam coś dla ciebie, nie jest tak fajne jak ta bransoletka, ale... - nie dokończyłam ponieważ Kuba mi przerwał.
- Spokojnie kochanie. - uśmiechnął się, a po chwili mnie pocałował.
Odwzajemniłam ten gest, po czym wręczyłam mu kolorową torebkę, w której znajdował się biały miś, z serduszkiem, z napisem " I Love You ". Kuba się zaśmiał, po czym przytulił mnie do siebie. 
- Fajny. - powiedział. 
- Podoba ci się? No to super. Dobrze ja muszę iść pomóc jeszcze cioci.  - wyjaśniłam. 
- Muusisz? - zapytał patrząc mi w oczy, z nadzieją. 
- Tak muszę. Obiecałam jej, że długo mi to nie zajmie, i że jej pomogę. Ale obiecuję, że po Świętach się spotkamy, okej? - ucałowałam jego policzek. 
- No to ja mam nadzieję. - puścił mi oczko. - Aa właśnie. Sylwester... Co robisz w sylwestra? - zapytał. 
- Sylwester... Wiesz, sylwestra wolałabym spędzić w domu. - powiedziałam. 
Nie chciałam nigdzie iść, jakaś impreza, czy coś. Ze względu, na to, że zaledwie dwa miesiące temu zmarła moja matka.
- A to dlaczego? - zapytał. 
Spuściłam tylko wzrok, wpatrując się w biały puch na ziemi. 
- No wiesz...- zaczęłam. - Zaledwie dwa miesiące temu zmarła mi matka. Nie mogę... - powiedziałam cicho. 
Na samą myśl, że te Święta spędzę bez matki, do oczu napływały mi łzy, które spływały mi jedna po drugiej, po moich policzkach. Kuba kciukiem uniósł moją głowę, po czym spojrzał w moje zapłakane oczy. Bez słowa bardzo mocno mnie przytulił. 
- Przepraszam. - szepnął, przejeżdżając ręką po moich włosach. 
- Nie. Nic się nie stało. Muszę iść. - oznajmiłam. 
Kuba chwycił mnie za rękę, splotłam nasze palce w jednym uścisku. Droga do mieszkania Kasi zajęła nam około piętnastu minut. 
- Wesołych Świąt. - powiedziałam delikatnie się do niego uśmiechając.
- Wesołych Świąt. - ucałował mnie delikatnie. 
- Cześć. - powiedziałam.
Ucałowałam jego policzek na pożegnanie. Wbiegłam do budynku, po czym pobiegłam na górę, skacząc co drugi schód. Tupnęłam kilka razy nogami przed drzwiami, i weszłam do środka. Zdjęłam buty, oraz kurtkę, którą odwiesiłam. Weszłam do kuchni, gdzie krzątała się Kasia, a obok niej siedział Michał, który jej się przyglądał. [...] Po kolacji, oczywiście dostałam mały prezent od Kasi, i od Michała. Ja tam samo wręczyłam im po małym podarunku. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, była godzina dziewiętnasta. Postanowiłam wziąć już prysznic. tak jak myślałam, tak zrobiłam. Ubrałam się w piżamę, po czym usiałam na kanapie, obok Kasi. Tak jak każde inne Święta oglądałam Kevina. Film skończył się około godziny dwudziestej drugiej. Byłam już zmęczona, więc zasnęłam po niespełna dwudziestu minutach. 

Dziwne... Nadchodzi Wielkanoc, aa ja tu o tych Świętach. Trudno. Przepraszam, że tak długo, ale nie ma czasu. teraz postaram się pisać częściej rozdziały. Więc znowu jakiś szantaż, bo mało tych komentarzy jest. Więc 7komentarzy pod tym postem, i jedziemy z następnym.  Tu mój ask jakby co : ) - > http://ask.fm/nolfjuczerr . Pytać, lajkować, obserwować ; ) . Aaa przy okazji gratulacje dla Kamila!