niedziela, 6 kwietnia 2014

osiemnaście.

Kilka miesięcy później... 

Z perspektywy Kuby. 

Otworzyłem oczy. Obok mnie było mnóstwo jakiś kabelków, rurek. Nie wiadomo co jeszcze. Pomimo bólu przeszywające całe moje ciało, podniosłem się na łokciach. Biel. Wszędzie biel. Może prócz lekarzy i pielęgniarek przechodzących w niebieskich fartuchach. Obok mojego łóżka siedziała cały czas mama. 
- Co z Amelią? - zapytałem słabym głosem. 
- Śpij teraz. Musisz odpoczywać. 
- Mamo... Co z Amelią? - zapytałem znowu. 
Milczała przez chwilę. Patrzyłem na nią czekając na jej odpowiedź. 
- Nie... Nie żyje. Zginęła na miejscu. - powiedziała cicho. - Boże... Kuba coś ty narobił... - dodała po chwili milczenia.
Po jej policzkach spływały łzy. Czułem jak do moich oczu napływały łzy. 
- Jak nie żyje?! Co ty mówisz? - zapytałem. 

[...] Poniedziałek. Pogrzeb Amelii. 

Z perspektywy Kasi. 

Stałam trzymając się Michała. Było mi słabo. Patrzyłam na mahoniową  trumnę. Po moich policzkach spływały łzy. Druga ważna osoba w moim życiu zginęła. Tego było za dużo. Podeszłam do Kuby, który stał wpatrując się w trumnę. 
- Coś ty narobił? To przez ciebie Amelka nie żyje. - powiedziałam cicho, patrząc na chłopaka cała zapłakana. 
Młody libero spojrzał na mnie. Milczał przez chwilę. Michał podszedł do nas. 
- Kasia spokojnie... 
- Jak " spokojnie ", czy ty się słyszysz? To przez niego moja Amelka zginęła. Jechał za szybko. - wyjaśniłam z płaczem, po czym wtuliłam się w ramiona narzeczonego. 
Oddaliłam się od chłopaka. [...] Siedziałam z Michałem w domu. Płakałam cały czas. Chwyciłam się za brzuch. 
- Kasia, wszystko okej? 
- Michał... - powiedziałam cicho. - To już. - dodałam.
[...] Droga do szpitala zajęła nam kilka minut. Od razu zabrali mnie na porodówkę. Urodziłam córeczkę. Zabrali mnie na salę. Gdzie po kilku minutach znalazł się też tam mała. Uśmiechnęłam się patrząc na nią. Michał usiadł na krześle, tuż obok łóżka.
- To co...? Jakie imię dla małej? - zapytał Michał uśmiechając się. 
- Amelka... - powiedziałam cicho. 
Nad chylił się nade mną po czym ucałował mnie w czoło. 

Z perspektywy Krzysztofa. 

Nie mogłem w to uwierzyć, kiedy zadzwoniła do mnie Kasia, mówiąc, że Amelka zginęła. Zaledwie kilka miesięcy temu ją poznałem, a jej już nie ma ze mną. Chciałem nadrobić te szesnaście lat, które straciłem. Nic z tego. 

Już koniec. Mało czasu, weny brak. A zakończenie takie... Myślę, że pod tym postem będą jakieś komentarze, dotyczące tego jak wyszedł ten cały blog, to opowiadanie. Co do rozdziału, krótki ale jest. Pomysł przyszedł wczoraj wieczorem. Dziękuję za wszystkie komentarze! Pozdrawiam Paulina ;* ask - - - > http://ask.fm/nolfjuczerr


KONIEC!

5 komentarzy:

  1. słucham? jak to koniec bloga? nie ja się nie zgadzam :( tak bardzo mi się ten blog podobał... Tak czekałam na każdy rozdział....I ta śmierć Amelki tak nagle... Ale powiem że wspaniale piszesz :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. mam ochotę cię udusić, jak mogłaś tak zakończyć? opowiadanie świetne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale jak to Amelia nie żyje? ;oo I że to wina Kubusia? ;// Opowiadanie świetne... Szkoda, że weny brak. Pozdrowionka :*/ Obecnie Smutna - Oliii ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałaś nominowana do Libster Award. Więcej informacji na: http://volleyball-my-life.blogspot.com :0

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale jak to już koniec ;C
    Tak bardzo mi się podobał twój blog ;o
    zapraszam do siebie
    http://volleyball333.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń