środa, 29 stycznia 2014

dziewięć.

Obudził mnie rano nieprzyjemny dźwięk budzika. Niechętnie podniosłam się z łóżka. Zjadłam lekki śniadanie po czym weszłam do łazienki. Zrobiłam poranne czynności, i ubrałam się. Spojrzałam na zegarek, była godzina siódma czterdzieści. Wyszłam z mieszkania. Po mojej głowie cały czas chodziła moja wczorajsza rozmowa z ciocią. Na temat mojego ojca. Cieszyłam się przynajmniej z tego, że poznałam jego imię i nazwisko, to już jakiś sukces. Chciałam go poznać jak najszybciej. Nie sądziłam jednak, że stanie się to tak szybko... W szkole byłam za pięć ósma. Przebrałam się, po czym poszłam do szatni. Dziś zaczynałam od WF. Nie lubiłam zaczynać od tego przedmiotu, ale nic nie zrobisz. Przywitałam się z Olą, po czym się przebrałam. O ósmej weszłyśmy na salę, gdzie czekał na nas nasz wuefista, z MIKASĄ w ręce. Zaczęłyśmy od krótkiej rozgrzewki. Podzieliłyśmy się na dwie drużyny, ja oczywiście z Olą. Nie mogło być inaczej. Grałyśmy. Podskoczyłam, chciałam zaatakować. Udało mi się. W końcu. Poczułam jak coś strzeliło mi w kostce. Upadłam na ziemię, po czym chwyciłam się za kostkę. 
- Aua... - jęknęłam trzymając kostkę. - Boli, boli, boli... - powiedziałam szybko.
Nauczyciel od razu podbiegł do mnie, po czym kucnął. Chwycił tylko moją kostkę. 
- Aua! Boli! - krzyknęłam, zaciskając pięści. 
- Skręcona kostka. Na pewno. Do higienistki. Ola idź z Amelią. - powiedział.
Ola pomogła mi wstać. Pokuśtykałam do gabinetu. Weszłyśmy do małego pomieszczenia. Kobieta około czterdziestki, pielęgniarka spojrzała na mnie. 
- Ooo Amelia co się stało? - zapytała. - Usiądź tutaj. - wskazała na krzesło. 
- Źle stanęłam. Coś mi w kostce strzeliło... - westchnęłam cicho patrząc na nogę. 
Kobieta wyciągnęła maść, i bandaż. Sprawdziła moją kostkę, oczywiście nie odbyło się bez " aua, ale boli, nie tak mocno " . Posmarowała mi kostkę maścią, poczekała chwilę, po czym owinęła m kostkę bandażem. 
- Ale śmierdzi... - powiedziałam, marszcząc lekko nos. 
- Racja. Idź z tym dziś do lekarza, dobrze? Albo... Do szpitala, czy jeszcze czegoś sobie z tą kostką nie zrobiłaś. - powiedziała.
- Dobrze, dobrze. Do widzenia.
[...] Po godzinie trzynastej kończyłam lekcję. Modliłam się tylko, żeby jak najszybciej dokuśtykać do domu. Kilka kroków od szkoły usłyszałam swoje imię, rozejrzałam się tylko, gdzie ujrzałam francuskiego przyjmującego Jastrzębskiego. Uśmiechnęłam się do niego. 
- Podwiozę cię, idziesz? - uśmiechnął się.
Podrapałam się po karku, po czym powoli podeszłam do jego samochodu, usiadłam na miejscu pasażera.
- Cześć. Dzięki. - uśmiechnęłam się do niego.
- Co ci się stało? Widziałem, utykałaś jakoś.
- Aa to przez wf, skręcona kostka. - zmarszczyłam lekko nos. - W siatkówkę grałyśmy. - dodałam.
- Ooo, no popatrz. - zaśmiał się. 
Mówiłam siatkarzowi jak ma jechać. Po chwili byliśmy już na miejscu. 
- Dobra, dziękuję. Cześć. Trzymaj się. - uśmiechnęłam się. 
Nico ucałował mój policzek. Wyszłam z samochodu. Powoli weszłam do mieszkania. 
- Kasia do szpitala musimy. - powiedziałam w drzwiach. 
- Co?! - krzyknęła, stanęła przede mną. - Jakiego szpitala? Co jest?
- Bodajże to skręciłam kostkę, ale nie wiem, czy czegoś więcej sobie nie zrobiłam. - wyjaśniłam.
[...] Michał postanowił zawieść mnie do szpitala. Po dwóch godzinach byłyśmy w szpitalu. Zrobili mi szczegółowe badania. Kostka była tylko skręcona. Po badaniach, pojechałam razem z Michałem do domu. Weszliśmy do mieszkania. 
- I co? - zapytała mi Kasia, klikając coś na klawiaturze. 
- Skręcona. - westchnęłam cicho, pokładając maść na stoliku. 
[...] Po godzinie dwudziestej, wzięłam krótki prysznic. Ubrałam piżamę, po czym położyłam się na kanapie, pisząc jeszcze przez chwilę z Kubą. Zasnęłam z telefonem w ręce.

Skończyłam. Tym razem... Taki mały szantaż, 7 komentarzy pod tym rozdziałem, i następny rozdział. Go, go Jastrzębie !! ;33 . Pozdrawiam ;***
Komentujesz = Motywujesz ! 

10 komentarzy: