niedziela, 26 stycznia 2014

siedem.

Nie mogłam już spać, to przez to, że usnęłam wczoraj już o dwudziestej. Przewracałam się nerwowo z boku na bok. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, była godzina ósma. Leżałam jeszcze przez chwilę, zaczęłam myśleć o mojej ostatniej rozmowie z ciocią, ona coś na pewno wiedziała, dlatego nie chciała ciągnąć tej rozmowy dalej. Ale ja się nie poddam. Dowiem się. Wstałam, biorąc ubrania do ręki. Weszłam do łazienki. Wzięłam krótki prysznic. Dokładnie wytarłam swoje ciało miękkim ręcznikiem. Ubrałam się szybko, po czym zrobiłam makijaż, a włosy spięłam w wysokiego koka. Wyszłam z łazienki, po czym skierowałam się od razu do kuchni. Zrobiłam sobie płatki z mlekiem, zjadłam je w kilka minut. Przez trzy godziny oglądałam telewizję, co robiło się już nudne, jedno a to samo, od trzech godzin... Wzięłam laptopa na kolana, po czym zalogowałam się na facebook'a, zaczęłam pisać z kilkoma znajomymi. Usłyszałam znaną mi już bardzo dobrze piosnkę, sięgnęłam po telefon, po czym nacisnęłam na zieloną słuchawkę. 
- Cześć. 
- Heej Kubusiu. - oznajmiłam z rozbawieniem. 
- Dzwonił do mnie Bartek, idą z Olą na lodowisko. Chciałabyś pójść? 
- Lodowisko... Lodowisko... Pewnie, ze tak. Nie umie jeździć, ale trudno... - uśmiechnęłam się. 
- Nie ma problemu, nauczę cię. O czternastej będę u ciebie. 
- O czternastej? Dobrze, cześć. - rozłączyłam się. 
Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, była już trzynasta piętnaście. Wylogowałam się z każdej stronki, po czym wyłączyłam laptopa. Przebrałam się. Kasi nie było postanowiłam, więc napisać jej na kartce, że wychodzę. Wzięłam kartkę, oraz długopis. 
" Wychodzę. Nie wiem o której będę. Kocham. Amelia ;* " . 
Czternasta. Wyszłam z mieszkania, zamykając go na klucz. Zbiegłam po schodkach na dół. Kuba już czekał. Podszedł do mnie, ucałował delikatnie mój policzek, w geście przywitania, a ja jak zwykle zalałam się rumieńcem. Znowu... Kuba się zaśmiał, po czym chwycił moją rękę. Splotłam nasze palce w jednym uścisku.
- Jesteś tego pewien, że chcesz mnie nauczyć jeździć na tych łyżwach? Strasznie marudzę, więc uważaj. - puściłam mu oczko, jednocześnie się uśmiechając.
- Marudzisz... Powinienem jakoś wytrzymać. - powiedział z rozbawieniem. - Będzie fajnie zobaczysz. Będziesz cała, i... Zdrowa. - uśmiechnął.
Po chwili byliśmy już na miejscu. Weszliśmy do środka, odetchnęłam cicho zdejmując czapkę, odpięłam kurtkę. Szybko wzięliśmy łyżwy. Usiadłam na ławce, chwilę męczyłam się z ich zapięciem.
- Nie ma tyle siły, no... - powiedziałam cicho.
Kuba się zaśmiał po czym podszedł do mnie. Przecząco pokiwał głową, z rozbawieniem. Chwilkę zajęło zapięcie łyżew.
- Dziękuję.
Chłopak odwrócił się bokiem, nadstawiając policzek.
- Za co? Co przeskrobałeś? - zaśmiałam się.
Ucałowałam delikatnie jego policzek, właśnie wtedy też zjawiła się Ola, z Bartkiem. Zaklaskała w dłonie podchodząc do nas. Ucałowała mój policzek, na przywitanie, po czym szepnęła mi na ucho - Uuu zakochańce jedne. Trzymam kciuki.
- Ola...? - odparłam cicho, patrząc na rozśmieszoną przyjaciółkę.
Poszłam już razem z Kubą. Spojrzałam tylko na lodowisko, na ludzi. Odetchnęłam ciężko. Łyżwy? Taka filozofia... To praktycznie to samo co rolki, a jednak trochę się bałam...
- Nie bój się. - szepnął mi na ucho młody siatkarz, stojąc za mną.
Wszedł pierwszy, po czym wyciągnął rękę w moją stronę. Złapałam go za rękę delikatnie się uśmiechając, weszłam na lód. Szybko chwyciłam się barierki, po czym spojrzałam na rozśmieszonego chłopaka.
- Nie śmiej się... - odparłam z rozbawieniem.
- Nie śmieję się. - powiedział powstrzymując śmiech.
Chłopak uspokoił się po chwili. Spojrzał na mnie, stanął przodem do mnie. Wyciągnął obie ręce. Złapałam go za nie. Kuba jechał powoli do tyłu ciągnąc mnie powoli za sobą. 
- Jak ty to robisz? - zapytałam patrząc pod nogi.
Jeździliśmy tak chwilę. Jechałam tuż obok niego. Straciłam równowagę, w ostatnim momencie złapałam chłopaka za rękę, który po chwili się przewrócił. Spojrzałam na niego śmiejąc się.
- Auaa... -jęknął
Wyciągnęłam do niego rękę, aby mógł wstać. ten złapał moją rękę, po czym pociągnął do siebie, straciłam równowagę,co poskutkowało tym, że znalazłam się na Kubie. Chłopak spojrzał na mnie, po czym się się uśmiechnął. Odwzajemniłam ten gest. Przyciągnął mnie do siebie, po czym złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Odwzajemniłam pocałunek, po czym oderwałam się od niego, patrząc mu w oczy. Byłam cała zmieszana, zaistniałą sytuacją. W końcu udało mi się wstać. Na lodowisku byliśmy jeszcze przeszło godzinę. Oddaliśmy łyżwy. Szliśmy wolnym krokiem w kierunku mieszkania. Przed godziną siedemnastą byliśmy na miejscu. Jakub spojrzał na mnie, posłałam mu przyjazny uśmiech. 
- Przepraszam cię za tamto... - powiedział patrząc mi w oczy. 
- Spokojnie... - uśmiechnęłam się do niego, patrząc mu w oczy.
Chłopak uśmiechnął się, po czym zbliżył się do mnie. Nasze ciała dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Zbliżył swoje usta do moich, po czym delikatnie mnie pocałował. Uśmiechnęłam się przedłużając pocałunek.Odsunęłam się od chłopaka, po czym spojrzałam mu w oczy. Kuba kciukiem pogładził mój policzek uśmiechając się.
- Przejdziemy się jeszcze gdzieś? 
- Dzisiaj już nie. Przepraszam. 
- Szkoda...- zmarszczył lekko nos. - Ale kiedy indziej się przejdziemy, tak? 
- No pewnie, ze tak. Przeszłabym się. Ale już strasznie zimno jest.
Chłopak objął mnie, po czym mocno przytulił do siebie. 
- Dalej jest ci zimno? 
- Szczerze...? 
- Szczerze. - uśmiechnął się. 
- No to tak... - zaśmiałam się. - Uciekam już. Cześć. 
- Cześć. - odparł krótko. 
Ucałował mój policzek. Oddaliłam się od niego, po czym weszłam do mieszkania.Zdjęłam wierzchnie nakrycie, po czym weszłam do salonu, gdzie siedziała Kasia z Michałem.
- Hej. - przywitałam się z nimi, całując ich w policzek. 
- Amelia... Gdzie to znowu byłaś? - zapytała blondynka. 
- Napisałam na kartce, że wychodzę, i nie wiem o której będę. Czytałaś? Na lodowisku byłam. 
- Czytałam, czytałam. A z kim byłaś? 
- Olą... Kubą, i Bartkiem.
- Aaa... Jaki Kuba? Jaki Bartek? - pytała.
Czułam się teraz jak na przesłuchaniu, " gdzie byłaś " , " z kim " ... 
- Kuba, to ten u którego byłam wczoraj na meczu, a Bartek? Bartek to chłopak? Oli. Już dość tych pytań. Proszę. Czuję się jak na policji... - westchnęłam cicho.
Usiadłam obok cioci. Głowę oparłam o oparcie. Zamykały mi się już oczy. Zasnęłam po niespełna dwudziestu minutach... 

Tadaaam. ;3 i jak? Podoba się choć w połowie, ten siódmy rozdział? Zażalenia, wszystko inne to w komentarzach. Motywujcie do dalszego działania ;* pozdrawiam ;* Komentujesz = Motywujesz.

6 komentarzy:

  1. Ładnie, ładnie ;3 NARESZCIE :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zwykle bla,bla,bla super :D
    Dobrze wiesz ze uwielbiam tego bloga*.*
    Ehh oj Kubuś ty ,ty słodziak^.^
    No nic do nast.
    Lolkaa

    OdpowiedzUsuń
  3. http://siatkowka-okiem-kibica.blogspot.com/ ZAPRASZAM! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Najlepszy! :3 Baaaaardzo mi się podoba, z niecierpliwością czekam na następny rozdział! Pozdrawiam. :* Justyna. c:

    OdpowiedzUsuń
  5. Moje zdanie znasz więc nie będę sie tu rozpisywać :D :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Przez jakiś czas mnie nie było, ale już powracam z komentowaniem ;)
    Bardzo mi się podoba rozdział :) Wydaje mi się, że starasz się pisząc rozdziały, bo teraz wydają mi się być prawdziwe i czuje się jakby sama była Amelią :D Zachowanie Kasi jest identyczne jak mojej mamy, codziennie słyszę to samo :D
    Pozdrawiam i czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń